Wreszcie, nadszedł mój długo wyczekiwany czas odpoczynku. Czekałem na to naprawdę długo.Te wszystkie nieprzespane noce, wypite, wróć, wychlane energy drinki, pochłonięte tabletki guarany i podtrzymywanie oczu spinaczami jest już chwilowo za mną. Ulga, którą teraz odczuwam jest lepsza od wskoczenia do wody w upalny lipcowy dzień.

Mogę powiedzieć, że jestem sprite, plany minimalne osiągnięte i przymierzam się teraz do opcji maksymalnych. Wracam z uczelnianych (i nie tylko) bitew niczym dumny husarz na swym rumaku, z drobnymi bliznami, siniakami, które się zagoją a pozostanie duma i chwała zwycięstwa. Teraz będę miał więcej czasu np dla bloga, wkrótce powinno udać mi się zebrać materiały na wpis z mieczami, powojuje trochę, a co, wolno. Liczę też, że udam się na 1-2 festiwale, na myśli mam Woodstock i/lub Sunrise, tak wiem, że to 2 imprezy o kompletnie różnym charakterze ale dlaczego miałbym się ograniczać, nie boje się klimatu.

Z tej okazji wrzucę sobie zdjęcie buta, dlaczego? Co ma to wspólnego z wpisem? Nic ale robię to bo mogę. Do tego ta komputerowa (chyba?) małpa na skarpetach, jest styl, będę hipsterę.

A to już jesteś sprite czy wciąż gnijesz jako pragnienie?

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Leave a Comment

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

4 komentarze

/* ]]> */