Chyba większość z was zna postać Buki, potężną, podobną do skały istotę, która nachodziła Dolinę Muminków wzbudzając przy tym powszechny strach. W dzieciństwie naprawdę wywoływała u mnie emocję, była kształtem, nadała lękom wygląd.

Buka

Teraz dorosłem, nie boje się tej Buki, nie oglądam Muminków, poruszam się w świecie pełnym brutalności, przy którym ta fioletowa i blado oka istota jest niewinna. Jednak są rzeczy, których się po prostu obawiam, strachu nie odczuwają ponoć tylko szaleńcy. Lęk nakazuje nam uważać, stawiać przemyślane kroki w życiu. Pomimo dojrzewania Buka w nas zostaję, przynajmniej jej część siedzi gdzieś głęboko i czeka na idealną okazję by wywołać u nas wątpliwości, powstrzymać nas.

Moją Buką jest lęk przed tym, że nawalę. Nikt nie chcę zawieść bliskich no i przede wszystkim samego siebie. To nie jest tak, że za każdym razem myślę o tym czy dam radę, po prostu to robię a najgorsze przychodzi w nielicznych i rzadkich chwilach zwątpienia. Takim nawaleniem może być moment, w którym pisanie na blogu stanie się dla mnie męczącym obowiązkiem a nie przyjemnością, bo to dla niej przecież powstało to miejsce, a jednak ta fioletowa jędza czyha, obserwuje i chcę zaatakować.

Buka to strach, obawa przed czymś, nie przed kimś. Boimy się konsekwencji spotkań z ludźmi a nie samych ludzi, boimy się tego co stanie się wskutek naszych działań a nie ich samych. Jeśli niczego się nie boisz, nie masz swojej Buki to jesteś wariatem.

Teraz zdradź mi czego się obawiasz, co Ci przyszło do głowy, jaka była pierwsza myśl po przeczytaniu tego co napisałem.

Zdjęcie nagłówkowe jest autorstwa binababy12, retusz dodany przeze mnie.

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Leave a Comment

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

6 komentarzy

  • Muminki oglądałem, ale nie pamiętam bym się buki bał :D a wracając do tematu, może to nie typowa „buka” ale obawiam się przyszłości, jak to w niej będzie, czy sobie poradzę, kim będę a zarazem odważnie kroczę ku tej przyszłości z ciekawością bo jestem jej ciekaw. Dlatego to nie jest konkretna „buka”. Poniekąd też… strach przed tym, że tak samo jak Ty autorze bloga, nawalę w kluczowym momencie i stracę zaufanie, ciężko to tak rozgraniczyć…

    A co do mnie, każdy wpis czytam, nie lajkuję bo nie lubię, komentuję jak mam coś ciekawego do powiedzenia. A autorze, wrzucaj wszystko co leci, wszystko przeczytam

  • Pierwsza myśl po przeczytaniu? Boję się również zawieść samego siebie lub innych. Czyli po prostu tego, że nawalę, tak jak opisałeś. Co też przyszło od razu do głowy? Boję się nagłej, niespodziewanej śmierci, przez co nie dokończę wielu spraw i nie osiągnę celów, które sobie wyznaczyłem…

  • Moją Buką jest… Buka.

    Może to trochę groteskowe, ale właśnie taką ksywkę miała[/może nadal ma? (nie)stety nie wiem] moja ex.
    Cytując Pelsona: „Miałem wiele dziewczyn, byłem z jedną Kobietą”. Tak, Kobietą, pierwszą i jak dotychczas ostatnią.

    No dobra, ale co w tym strasznego, budzącego lęk, fobię? Po dwóch latach od rozstania, zupełnego zerwania kontaktu, zakończenia niemal dwuletniego związku boję się, że zobaczę ją na mieście, w pubie, na koncercie, przypadkiem spotkam, minę, cokolwiek…
    Nie boję się, że nawalę, bo to, czy w jakiejś kwestii zawiodę, obleję egzamin, nie spełnię pokładanych we mnie oczekiwań, etc zależy tylko ode mnie. Jeżeli mi zależy, to daję z siebie wszystko i wiem, że sukces lub porażka będzie owocem tylko i wyłącznie moich działań. Nie boję się śmierci, niezależnie czy szybkiej, błyskawicznej i niespodziewanej, czy długiej, przepełnionej bólem agonii. Nie boję się samotności, bo nawet jeżeli kiedyś zostanę zupełnie sam, to wiem, że sobie z tym poradzę. Nie boję się bólu, wyzwań, wysiłku, dyskomfortu, robactwa, w zasadzie niczego innego.

    Ale sram w gacie na myśl o dziewczynie niższej ode mnie o +-30cm i lżejszej o jakieś 30kg, o istocie na tyle bezbronnej, że bez jakiegokolwiek wysiłku mógłbym obezwładnić ją jedną ręką. Przyczyną lęku nie jest sama jej osoba, a wszelakie >dobre< wspomnienia z nią związane. Boję się, że gdy ją zobaczę zachwieje to moją wewnętrzną metastabilną równowagą, a jak powszechnie wiadomo, wódka to tanich leków nie należy.

    I wyprzedzając ewentualne odpowiedzi pt "idź się leczyć!" – na wtorek mam psychiatrę.

    Pozdro i miłego dnia!

    • Idź się leczyć byłoby nie na miejscu. Zawsze mi szkoda chłopaka, którego niszczy kobieta, czemu one są takie mściwe i bezwzględne?

/* ]]> */