Ostatnio wyglądam jak taki dres, krótko strzyżone włosy, w sumie to bardziej przypomina meszek na głowie, kilkudniowy zarost na twarzy a do tego dzisiaj chadzałem w szarych bawełnianych dresach, niebieskiej bluzie oraz butach z trzema paskami a do tego wszystkiego szaro-fioletowa kurtka z lwem. Tak szykownie ubrany udałem się do łódzkiej Manufaktury.

Miałem chwilę wolnego na uczelni, nawet dłuższą chwilę i postanowiłem się przejść, może coś zjeść a na pewno przeczytać książkę, którą zresztą już niedługo wam zrecenzuję. Idąc przez rozkopaną Piotrkowską czułem na sobie wzrok ludzi, głównie kobiet, wyglądam chujowo bądź dobrze, tak sobie pomyślałem no bo co innego mi zostało. Przemykam przez Zachodnią i jestem w centrum handlowym, kinie, bazie gastronomicznej i chuj wie czym jeszcze. Skoczyłem w miarę sprawnie do kilku ulubionych sklepów sprawdzić czy coś nowego na półkach mają, książka jakaś, może dobra płyta? Ni chuj nic nie przykuło mojej uwagi, dlatego wykonałem obrót na pięcie prosto do marketu mieszczącego się wewnątrz kompleksu, kupiłem colę i udałem się w moje ulubione miejsce w tym przybytku.

Tutaj zaczyna się cała zabawa, siedziały tam już jakieś parki, obie przykre, tak na pierwszy rzut oka, jedni emocjonowali się kawałkiem One Direction (mieli max po 19 lat) a drudzy zdecydowanie starsi, po 30 a zachowywali się mniej więcej tak jak ja gdy miałem 15. Pomyślałem, że mam to w dupie, usiądę w rogu, rozwalę się na tyle ile to możliwe oraz względnie kulturalne – zostawiając trochę miejsca gdyby ktoś miał ochotę zasiąść obok łysego z lekturą – i zacznę po prostu czytać. Pierwsze WTF ze strony osób, które się znajdowały ze mną w tym miejscu było już w chwili wyjmowania przeze mnie książki, tzn. oni chyba jeszcze nie wiedzieli, że to książka, spodziewali się może pałki teleskopowej a może noża sprężynowego, nie wiem, miałem wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią, dziwna sprawa ale jak już wyciągnąłem lekturę to piętnastolatek po 30 coś tam pomrukiwał do swojej luby przeszywając mnie przy tym wzrokiem. Szczerze mówiąc miałem to w dupie, nawet nic sobie nie pomyślałem. Ci młodsi w sumie byli skupieni na One Direction i ich kici kici coś tam więc lepiej dla mnie, czytam. Przeleciałem może ze 20 stron i przyszła starsza Pani, spojrzała na mnie, na książkę oniemiała i poszła. Naprawdę zacząłem się zastanawiać czy z moim ryjem jest coś nie tak, a może byłem gdzieś uwalony? Nic z tych rzeczy. Zapobiegawczo zmieniłem miejscówkę, poszedłem na ławkę piętro niżej z nadzieją, że chociaż spokojnie skończę ten jeden rozdział. Faktycznie, udało się, przeczytałem ale jakie było zdziwienie ludzi jak łysy dres czytał książkę i to nie była historia jego klubu czy instrukcja montażu atlasu.

Nie ściemniam wam, całe te otoczenie było zdziwione co ja robię, jak to możliwe, że gość w bawełnianych dresach, żołnierz trzech pasków ma w dłoniach książkę i ją czyta? W sumie po dłuższym namyśle jaki odbyłem w drodze na moje ulubione chińskie jadło uznałem, że ich reakcja jest całkiem naturalna, przecież u nas w kraju czyta się mało, a gdzie uraczysz widok czytającego łysego dresa czy jak kto woli rycerza ortalionu?

Książki ostatnio to domena kobiet, nauczycieli, hipsterów bądź metalowców od fantasy wiec taki obraz mógł być dla niektórych egzotyczny. Sytuacja, którą opisałem jest autentyczna, dzisiejsza i dla mnie komiczna. Łódź, niby duże miasto a wciąż możne je zadziwić.

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Leave a Comment

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

8 komentarzy

  • „Dresy” mają swoje stereotypy, więc nawet ja bym się zdziwiła widząc takiego człowieka, ale raczej serce by się cieszyło, że jeszcze ktokolwiek czyta książki w tym kraju.

    • no tak, ten stereotyp jest przydatny jak się idzie nocą a w tej sytuacji wyszło z tego jedno wielkie zdziwienie.

  • miałam kiedyś taką miłą sytuację, wsiadam do przedziału. Dwóch facetów, dresy. Każdy po książce, Jak im zwróciłam uwagę, że trzeba by światło włączyć bo im się oczy popsują (ciemnawo już było), to się nie burzyli, tylko wstali i włączyli :P

  • no tak sie pierdoli ze w Polsce malo kto czyta , a ja jakos od 6 lat smigam do pracy komunikacja miejska na wyspach i tych czytajacych raz na rok spotykam … mowie o ksiazkach , bo metro to kazdy jeden przegladnie po obrazkach , a druga rzecz to to ze jak juz ktos czyta to coraz czesciej starsi ludzie na kindlu :D w Polsce ciezko starsza osobe przekonac do uzywania komorki , a tutaj dziadki z kindlem smigaja co mi sie np bardzo podoba . pozdrawiam

/* ]]> */