Nigdy nie lubiłem września. W podstawówce i gimnazjum wrzesień oznaczał koniec wakacji i powrót do szkoły. Niby nic złego, bo to proste wszystko było ale jak do czegoś zmuszają to człowiek się buntuje, tak jak to z lekturami.
Przyszła szkoła średnia i człowiek miał to w nosie, wrzesień, sierpień. Jak mu się coś nie podobało, czuł się 'przemęczony' to skracał sobie zajęcia albo nie docierał na nie wcale. Z drugiej strony miałem taką pakę w technikum, że każdy chciał wracać, gdzie znaleźć gości, którzy na zajęciach rozbierają petardę i podpalają proch na ławce? – wiem, to debilne ale wtedy … ale czad, chłopaki niezłe jajca robiliście. Chociaż byłem spokojniejszy od reszty i do nerwów trzeba było mnie sprowokować to tak czy siak zawsze śmiałem się z tych wygłupów, dlatego wrzesień nie był pod tym względem taki straszny. Wkurzało mnie to, że razem z dziewiątym miesiącem zbliżała się myśl o jesieni, której nienawidzę. Deszcz, wieje, kałuże …
A teraz? Wrzesień jest wciąż oznaką zbliżającej się 'umiłowanej' przeze mnie pory roku. Do tego z wiekem doszły studia, czyli szukanie pokoju (tak znowu szukam), którego znaleźć coś nie mogę. Tak wiec jeśli słyszałeś coś o pokoju do wynajęcia (Łódź) w granicach 450zł z opłatami (da się) to możesz mi dać znać. Tak swoją drogą nie lubię tego robić, bo gdy poszukuje się mieszkania w kilka osób to komuś zawsze coś nie pasuje, plusem jest to, że znasz jednak lokatorów. Teraz szukanie pokoju w pojedynkę jest równoznaczne z tym, że pokój może być spoko ale współlokatorzy niespecjalnie. W sumie dla mnie każde mieszkanie jest spoko póki grzyb nie wychodzi, jest łazienka i prysznic, kuchenka, łóżko i oczywiście internet żebym mógł do was wciąż pisać.
Wrzesień w sumie to pierwsza oznaka tego, że zacznie się grubsze narzekania niż wakacyjne, czyli zamiast 'nie mam co robić' będzie 'zaraz, nie rozerwę się!'. Tym razem będzie to też miesiąc rozstań, wszyscy wracamy do rodzinnego miasta, na wakacje, spędzamy je z sobą, takie tam, jak to studenci. Jest tak co roku ale tym razem będzie mi naprawdę szkoda, że pewne osoby jadą w kompletnie inną stronę niż ja, że zobaczę je dopiero na święta i to przy dużym szczęściu. Starzeje się, robię się sentymentalny.
http://www.youtube.com/watch?v=GMTetowBUQ4
http://www.youtube.com/watch?v=60kuiMcPhdY
A ja uwielbiam wrzesień. co z tego, że pada? niech se pada. ale wyjrzyj przez okno za dwa tygodnie i niech jeszcze słonko świeci… Zakochasz się we wrześniu. a spacery? Najlepsze we wrześniu!!!!!!!!!!!!! Liście chrupią pod nogami, dzieci biegają, rzucają się liśćmi:) kolorystyka cudowna i wcale nie melancholijna:)
A ja lubię wrzesień z prostej przyczyny. Mam we wrześniu urodziny, a obchodzenie urodzin to mnóstwo czasu spędzonego na miłej zabawie ze znajomymi :) No i zawsze ktoś jakiś prezencik odpali ;)
Nie lubię września, października i tak, aż do kwietnia – zimno, szaro, brzydko… Wrrrrr