Blogosfera ciągle się rozwija, nabiera pędu i mocy, powstaje coraz więcej blogów, w których autorzy podejmują różne tematy. Najczęściej są to informacje związane z modą, zdrowym trybem życia czy wiadomości od przedsiębiorstw – blogi firmowe. Znajdziemy też blogi takie jak ten, na których podejmowane są próby poruszenia niewygodnych sfer życia, hasła głoszone na nich są niekiedy szokujące i wywołują wiele kontrowersji. To dobrze, jeśli czytelnik jest za bądź przeciw to znaczy, że myśli a to bezcenna umiejętność.
Bloger to taki 'dziennikarz', recenzuje, opisuje, wyraża swoje zdanie, nie ma nikogo kto nad nim stoi z batem i narzuca mu formę, nikt nie cenzuruje jego treści, jest dziki, jest zły i ma bardzo ostre kły. Niekiedy zdarzy się, że napiszę jakiś artykuł do gazety, takiej prawdziwej, papierowej, będzie to gościnny tekst, innym razem stała współpraca (chociaż nawet pojedynczy artykuł w gazecie jest zarezerwowany raczej dla wybitnych). Dzięki temu zyskuje coraz więcej zwolenników swojego JA w sieci, jednocześnie pojawia się 3x tyle przeciwników i szczęście jeśli są oni myślący. Niestety bloger ma trudniej od nazwijmy to tradycyjnego dziennikarza. Pisząc w sieci naraża się na atak ze strony armii czujących się anonimowo półdebili, którym wydaje się że coś wiedzą i w związku z tym zaczynają pieprzyć coś bez sensu pod wpisami. Oczywiście można wyłączyć komentowanie wpisów ale jaka z tego frajda? To właśnie różni bloga od gazety, można go na bieżąco komentować, dyskutować z czytelnikami i samym autorem. Dlatego taki hejter sprawia sporo problemów, nie chodzi tutaj o próbę obrzucenia blogera błotem w sposób epicko idiotyczny, całym złem jakie tworzą anonimowi cwaniacy to zabieranie czasu. Ja swojego bloga moderuje, komentarze przed pojawieniem się muszą przejść akceptację dlatego czytam każdy jeden, nie chcę pokazywać na blogu krytyki półdebila, który napiszę "jesteś tandetny, chujowy bo tak mówię i się jeb", co mi po tym? Krytykę konstruktywną akceptuje, taką trzeba zauważać i wyciągać z niej istotne wnioski. To dzięki niej każdy z nas staje się lepszy, piszę lepsze teksty, tak samo jak muzyk dojrzewa i nagrywa lepsze utwory.
Czy bycie blogerem to prosta sprawa? Przecież wystarczy napisać cokolwiek, zrobić jakieś zdjęcie – chociaż od czasu do czasu i już. Im dłużej piszę się własnego bloga tym to przekonanie coraz szybciej znika, zderzenie z rzeczywistością jest okrutne i bolesne. Na początku każdego świeżego blogera wypełnia wena, pasja i chęć do działania, piszę o tym co widzi, czasem nawet kilka razy dziennie, co godzinę sprawdza czy ktoś dał Like pod wpisem bądź napisał jakikolwiek komentarz. Jeśli nic takiego nie ma miejsca to zapał znika a blog zaczyna swoją powolną agonię. Sam to przeżyłem, ten blog nie jest moim pierwszym, jeszcze jako nastolatek miałem 2 próby podejścia do blogosfery, za pierwszym razem zwątpiłem mniej więcej po miesiącu, nikt nie pisał, nikt nie wchodził to po co się wysilać? Drugi blog trzymał się 4 miesiące, nie był taki jak ten, wisiał sobie na onetowskiej platformie i umieszczałem tam swoje teksty, ludzie nawet czytali ale zerowa interakcja pozbawiła mnie woli walki o ten twór i umarł cicho, samotnie. Dobrze, że tak się stało, poczułem na własnej skórze, że prowadzenie bloga to nie jest taka prosta sprawa jakby mogło się pozornie wydawać. Dlatego moje trzecie podejście miało być przemyślane jednak życie cały czas uczy pokory i tego, że plany nie zawsze muszą się sprawdzić. Miało być niewinnie, jakieś recenzje płyt CD, filmów i niekiedy książek czy gier. Oczywiście cały misterny plan diabli wzięli kiedy wsiadłem do autobusu i chciałem kupić bilet a kierowca stwierdził, że chcę go wydymać na 20gr, rozumiecie? Wkurwiłem się, napisałem o tym wpis i tak już mi zostało. Zacząłem pisać o tym co mnie delikatnie mówiąc denerwuje, wzbudza awersję, niekiedy zachwyca oraz intryguje. Udało mi się być nawet regularnym w tym co robię, do tej pory jestem, ludzie podłapali mnie, zaczęli czytać, lajkować i nareszcie komentować. Mimo szczerych chęci nie zawsze byłem w stanie z miejsca wpaść na pomysł o czym będzie kolejny wpis, okazało się, że pisanie nie jest takie proste i łatwe. Ja piszę codziennie, co wymaga sporo pracy, inni piszą co dwa dni, następni co cztery a kolejni co 2 tygodnie i też jest dobrze. Każdy musi znaleźć dla siebie jakiś system bo pisanie bloga na siłę jest bezsensu, czytelnik zazwyczaj dość szybko zauważa czy jakość wpisów rośnie, stoi w miejscu (na wystarczającym dla niego poziomie, dlatego wciąż Cię czyta) czy jednak spada i wtedy ucieka od Ciebie. Więc jak, bycie blogerem to proste zajęcie?
Blogosfera ma swoje ikony, wschodzące 'gwiazdy' ale i swoją szarą strefę, która przypomina nielegalny handel narządami. Powstaje coraz więcej blogów nastawionych wyłącznie na branie, ich autorzy liczą, że dostaną jakieś próbki – nawet nie pełnowartościowe produkty – za darmo, zrobią 'test' w tydzień (też mi się zdarzyło zrobić test po tygodniu na tym blogu, myszki bezprzewodowej, dobrze że chociaż za własne pieniądze ją kupiłem i napisałem sprostowanie) i szukają nowych profitów. Tacy ludzie są w stanie sprzedać się za 20ml perfum, na ich szczęście zazwyczaj nie podpisują się na swoich 'blogach', są anonimowi i dzięki temu nie zostają wyśmiani. Najgorsze jednak jest to, że ludzie to czytają i niekiedy sugerują się opinią takich pseudo recenzentów.
Pisanie bloga to nie tylko pasja i ciężka praca. To dość duża odpowiedzialność, weźmy za przykład blogerów zajmujących się zdrowym trybem życia. Ludzie szukający takich treści zazwyczaj dość mocno sugerują się tym co przeczytają, osoba pisząca musi być pewna tego co chcę zamieścić, nie może tego spieprzyć bo zrobi niechcąco komuś krzywdę a jeśli odwiedzi go zawodowiec to jeszcze go wyśmieje i oskarży o wprowadzanie ludzi w błąd. Nie dość, że traci się wiarygodność jako bloger to można sobie nawarzyć piwa, które nie będzie łatwe w konsumpcji. Z drugiej strony jeśli publikujemy treści, które oczerniają jakąś osobę czy instytucję to musimy też liczyć się z tym, że piłka zostanie odbita a w jaki sposób to się stanie? Tego nigdy nie wiadomo.
Ja tu pitu pitu o pisaniu a czy warto czytać blogi? Stanowczo i zdecydowanie odpowiadam, że tak. Tak jak wspomniałem na początku blogerzy są niezależni, nikt im nie mówi "usuń ten akapit bo coś tam", są królikami doświadczalnymi bo jeśli jakaś firma decyduje się z nimi na współpracę np test produktu to bloger robi czarną robotę za Ciebie. Piszę czy te buty były wygodne, czy ta nowa knajpa serwuje jadalne jedzenie a może raczej nadające się do przetworzenia na broń biologiczną. Przedstawia Ci swój punkt widzenia, dajcie Ci możliwość spojrzenia na pewne sprawy z jego perspektywy, pozwala Ci na komentarz, który może mieć wpływ na dalszy wizerunek artykułu czy nawet samego blogera. Ważną cechą blogów jest to, że czytanie ich jest darmowe, nie trzeba wydawać ani grosza na zapoznanie się z ich treścią, czy to nie jest wspaniałe?
Mam nadzieję, że ten wpis przybliżył wam trochę ogólną sylwetkę blogerów, uświadomił że każdy musi zainwestować dużo sił w to aby czytelnik miał co czytać i komentować. Blogi stają się coraz bardziej popularne warto więc co nieco o nich wiedzieć, liczę na to, że udało mi się w tym tekście chociaż zalążek tej wiedzy przekazać.
Tekst bardzo ciekawy, aż chciałoby się powiedzieć „Skąd ja to znam?”.
Mała uwaga, nie mogę się połapać czy czasowniki w czasie teraźniejszym odnoszą się do Ciebie, czy trzeciej osoby i na odwrót (np. „Piszę czy te buty były wygodne” – ze względu na formy w zdaniach okalających te, myślę, że to ten bloger piszE, ale może to Twój styl pisania po prostu :D).
Świetny tekst, jako początkujący bloger, poszukuje różnych rad co i jak zrobić, by zaistnieć. To co napisałeś, uświadamia jak istotne jest to co chcemy pisać na blogu. Inspirujące.
Kolejny świetny tekst, jednak gdyby zagłębić się w znaczenia poszczegółnych wyrazow, nie mogę zgodzić sięz tym, że bloger jest „dziennikarzem”. Studiuję dziennikarstwo i bloguję, z tego co zapamiętałam na uczelni to radzą nam oddzielać te dwie profesje. Wszystko zależy o jakim dziennikarzu mówimy, bo taki tradycyjny powinien zachować obiektywizm i rzetelnie informoawć czytających. Bloger natomiast ma prawo do zupełnie subiektywnego postu, w którym skrytykuje czy pochwali dane zagadnienie czy cokolwiek. Mimo wszystko bardzo ciekawy post i miło się czyta ;-)
Blogi faktycznie dają niezależność i trzeba wiele razy się sparzyć, żeby utrzymać się na powierzchni blogosfery i nie zatonąć. Do wszystkiego potrzeba czasu i pokory, a pasja się sama wybroni :)