Wszyscy teraz trenują, a to bieganie, a to pływanie, a to rower, a to granie na nerwach, chociaż to ostatnie wychodzi zazwyczaj nieświadomie.

Sęk w tym, że treningiem jest teraz nazywane wszystko, bieg raz na dwa tygodnie, rower dookoła komina oraz śpiewanie do PoloTV. Dlatego jako blongier, czuję potrzebę i jednocześnie obowiązek o czymś Cię poinformować.

Bieg raz na dwa tygodnie po browar, 1km rowerem raz w tygodniu – to żaden kurwa trening, tylko Twoje chwilowe odchyły.

Nie, nie ma żadnego ‘ale’, to, że zdarzy Ci się przypadkiem dupę ruszyć nie znaczy, że coś trenujesz. Eeee, nawet nie próbuj dyskutować, koniec, amen.

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Leave a Comment

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

4 komentarze

  • Dobrze powiedziane ;) To, że ktoś się ruszy raz na jakiś czas nie oznacza, że od razu trenuje. Lepiej chyba jednak, że nawet mówi, ze trenuje i to go motywuje, by się ruszać częściej, niż jakby zaległ na kanapie przekonany, że nie warto robić cokolwiek!

  • Oczywiście to, co napisałeś jest bezsprzeczną prawdą, bez dwóch zdań. Natomiast uważam, że każdy niech sobie robi, co chce :D. Jeśli ktoś uważa, że aktywność fizyczna raz na przysłowiowy ruski rok, to trening, niech sobie tak uważa. To jego problem :D. Niech tylko nie męczy na fejsiku, że właśnie przejechał 500 metrów rowerem… :/

/* ]]> */