Wczoraj ździebko się rozerwałem, bawiłem się w Warce, taki miejscowy bar u mnie, całkiem fajny swoją drogą, może kiedyś skuszę się i go zrecenzuję.

Było karaoke, tańce, oczywiście piwo no i najpiękniejsza kobieta w lokalu u mego boku, mówię serio, patrzyłem uważnie i ta, która przyszła ze mną biła wszystkie na głowę. Czyta tego bloga wiec po tym zdaniu pewnie mi napiszę coś w stylu "i kto jest zajebisty?" a ja będę musiał pokornie przyznać rację, że ona. Szczerze mówiąc rzadko mi się ostatnio zdarza takie oderwanie od rzeczywistości w środku tygodnia, skusiłem się zapewnę bo dzisiaj jakieś święto kościelne a ja mówiąc wprost nie mam pojęcia jakie, wolne ludzie mają to wczoraj lokal też był zapełniony.

Gdzieś tam w tle był wieczór panieński, przyszła panna młoda miała kutasy na głowie, takie na welonie, przynajmniej w momencie, w którym i ja byłem w lokalu. Skubana jak zaczęła śpiewać to moje uszy przecierpiały ale jak dopadłem się do kolejnego piwa to stawało się to ciut bardziej możliwę do słuchania. Piwo okazało się chwilowym lekarstwem na ten wokal. W międzyczasie oglądałem mecz Polska – Dania, niestety moja towarzyszka uniemożliwiła mi obejrzenie wszystkich bramek, zamiast patrzeć się w telewizor to jak zwykły, śpiewałem razem z nią i patrzyłem się w jej lico.

Było miło, było dobrze. Jedyny minus, że przewiało mnie gdy wracałem do domu, napieprza mnie gardło. Zażyje coś i może przejdzie, chyba że znacie jakieś domowe sposoby?

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Leave a Comment

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

6 komentarzy

/* ]]> */