Wpis zdecydowanie spóźniony ale wciągnęła mnie książka „American Psycho” a gdy chciałem pisać na telefonie treść 'artykułu’ to przypomniało mi się, że nie ogarnąłem polskich znaków na Androidzie. Także wszystko chuj strzelił i dopiero teraz możecie przeczytać o tym jak kogoś swędzi lewa ręka.

Standardowo akcja dzieje się w Łodzi, no bo gdzież indziej, przecież to stolica polskiego dresiarstwa, chociaż Warszawa też mocno się rozwija w tej dziedzinie. Szedłem sobie po łodzi, kierowałem się w zasadzie ku światłu (dom), wchodzę w przejście podziemne, myślę sobie o tym gdzie podziała się ta skurwiała wiosna. Niby normalna sytuacja, jednak odruchowo trzymałem lewą rękę w kieszeni, pizgało niemiłosiernie, natomiast w prawej dzierżyłem puszkę z colą. Chcę się powiedzieć – no i co kurwa z tego? – niestety ten jakże pospolity widok nie był zwykły dla grupki dresów. Widać chyba nigdy nie widzieli ręki w kieszeni i uznali to za niezwykłe. Ewidentnie czuje za plecami bandę tępoty, która mi się bacznie przygląda, za chwilę słyszę tytułowe zdanie „patrz, swędzi go lewa ręka”, oczywiście rycerz ortaliony nie zapomniał mnie zaszczycić słynnym „hehehe” brzmiącym jak przepitym royalem downem. Pierwsze co przyszło mi na myśl to równie sławne i nie zastąpione – ja pierdole, kurwa mać – nie dało się tego lepiej wyrazić. Słysząc powtórkę dresiarskiego hasła postanowiłem się odwrócić i spojrzeć na ludzi, którzy najprawdopodobniej zaraz będą chcieli sprawdzić co tam jest w lewej kieszeni – szkoda, że zastaliby ostatnie dwie drażetki gumy do żucia, nawet nie kondony tylko jebane orbitki. Ku mojemu zdziwieniu były to łebki oscylujący w wieku ok. 20, jeden z nich miał nawet pierwszy dumny wąsik. Oczywiście to właśnie ten kolega był dominujący w grupie i wydawał z siebie to zabawne hasło. Szczerze mówiąc miałem się ochotę zapytać czy bez kolegów też taki odważny ale zaświtało mi w bani coś co niektórzy nazywają rozsądkiem. Szybka kalkulacja dała mi do myślenia, to było 4 szczypiorów, fakt że być może każdy z nich to jednostrzałowiec ale nie zmienia to sytuacji, ja stałem sam, więc przekopka całkiem prawdopodobna. Każdy chyba wie jak reagują zwierzęta w strachu, atakują. Więc odwróciłem się na pięcie i poszedłem dalej.

Koledzy dalej bacznie mi się przyglądali, jednak sam fakt, że śmiałem się odwrócić widocznie wystarczył aby ich zniechęcić. Z drugiej strony myślę jakim frajerem trzeba być aby w 4 czepiać się jednego idącego gościa. Bohaterstwo to na pewno nie jest. Kiedyś na sadisticu czytałem komentarz, że dresiarstwa nie ma co tępić bo to oni będą naszą pierwszą linią oporu przed ew. najeźdźcą. Tu się zgodzę, że prawdziwy dres pierwszy będzie chciał pałować każdego agresora, tylko właśnie użyłem tutaj słowa prawdziwy. Takie typki, którzy tylko w liczbie mnogiej są w stanie zaczepić pojedynczego osobnika na drodze to zwykłe cipy, robaki które należałoby wytępić. Połowa z takich gości prawdopodobnie w sytuacji prawdziwego zagrożenia zachowa się jak pedał aka hipster, czyli najzwyczajniej w świecie spierdoli.

Co taki jeden z drugim ma w bani? Pierdolony ograniczony łeb, który nie zdoła przyjąć do wiadomości żadnego racjonalnego argumentu. Hasło przewodnie w życiu to pić, palić i z kolegami komuś łeb rozwalić. Kompletnie nie ogarniam takich typów. Ostatnio zauważyłem, że dziewczyny też przejęły to stadne zachowanie, ja pierdole jak widzę dziewczynę, która z pizdy strzela do kogoś, bo stoi za nią grupką 10 kolegów to nie mam już nic do powiedzenia.

Kiedyś to jakoś inaczej to wyglądało, ja pamiętam jak za gówniarza się wołało „masz problem?! dawaj solo!”, człowiek szedł, napierdalał się, dostawał w ryj albo tłukł przeciwnika ale zawsze jakoś z jajcami, honorem. Żaden kolega nie wchodził nagle pomagać, a jeśli już wpieprzał się to tylko po to by rozdzielić. Ja pierdole to były czasy, gdzie można było się napierdalać jak facet z facetem. Za godzinę potrafiło się razem oranżadę wypić, bo do piwa było nam daleko. Co się z tym 'rycerskim’ zwyczajem stało, gdzie on przepadł?

Ja wiem, że niby pranie się po mordach jest takie nieodpowiedzialne ale czasem inaczej się po prostu nie da. Tacy są już mężczyźni, szkoda tylko, że teraz solówka jest często równoznaczna z tym, że jak komuś napierdolisz to w trakcie możesz w niewytłumaczalny sposób upaść a gość, którego prułeś w ryj nagle ma 6 par nóg, które Cię kopią. Za grosz honoru na tych ulicach.

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Leave a Comment

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

3 komentarze

/* ]]> */