… ten nie śpi, taka jest prawda. Ewentualnie kto rano wstaje ten idzie do pracy, innej opcji nie ma. Pech chciał, że dzisiaj wstałem o 5, misja pod tytułem idę po chleb zaraz jak otworzą piekarnię bo po 6 może już nie być nic, szczególnie że święto w poniedziałek a wiadomo jak to wtedy, emerytki robią masową mobilizacje na sklepy osiedlowe, piekarnie, markety, taki nasz narodowy potop.
Udało się, wstałem o 5 a właściwie 4:50 w sobotę, zbierałem się z łóżka do 5:20 i o 5:40 wyszedłem po to cholerne pieczywo. Oczy zaklejone, chciałoby się rzecz, że miałem (mam? przecież jest 6.30) w nich kurwiki, a to wszystko przez to, że spałem tylko godzinę. Udało się mam chleb, świeże bułki a nie było łatwo, w piekarni już 5 klientów a sprzedawczyni za ladą też jakaś niewyspana, jednakże wciąż miła, bez mrugnięcia okiem odpowiedziała na moje wyszeptane "dziękuje, do widzenia i miłego dnia", chociaż nazywanie mnie słońcem w tych grobowych ciemnościach za oknem było dziwne. Oczywiście pod domem zrodził mi się we łbie pomysł a napiszę tekst o tym, że ciemno, że pizga (ale w sumie to nie), że niewyspany, że po co wstawać w weekend jeśli Cię praca, małe dziecko nie wzywa? No bo właściwie po co?
Nawet komputer nie chce ze mną o tej godzinie współpracować, nawet on wie, że 5 to za wcześnie, 6 czy 7 to już zacny czas ale 5? Żeby zobaczyć wschód słońca? Widziałem go tyle razy, poza tym oglądanie go samemu nie jest fascynujące – widać nie mam duszy artysty czy tam Alutki z "Rodziny zastępczej".
Chociaż muszę przyznać, że moja ukochana "dolina 3 kominów" wygląda doskonale o tej godzinie, zresztą widzicie to na powyższym zdjęciu. Wierzcie mi lub nie ale na żywo jest to kilka razy ładniejsze.
Swoją drogą jeśli ktoś was budzi w weekend bez przyczyny o 5 i rzuca tekst "Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje" to odwrócćie się w drugą stronę i śmiało odpowiedzcie "to ja sobie sam wezmę o 7 albo o 9". Wracając do mojego wstawania nagrodą był chleb i bułki, brzmi to może nadzwyczaj chujowo bo jest to coś co śmiem twierdzić 100% was ma zawsze to jednak świeże, chrupkie, wymęczone sapaniem, spacerem no i rzecz jasna przed wczesną pobudką pieczywo smakuje wybornie. Co z tego, że nie chciało mi się smarować, ważne że dobre.
Zaraz będzie 7, więc wstawanie będzie was mniej boleć, chociaż ja cały czas spoglądam w stronę łóżka i zastanawiam się czy nie przytulić się do niego tak jak nikt inny tego nie zrobił, mocno, z uczuciem i wcale nieukrywaną radością.
A ja lubię rano wstać, wtedy mój mózg najefektywniej pracuje. Wyuczyłam sobie nawyk wstawania codziennie o 6:30. ;)
Jak zazdroszczę!
Kto rano wstaje, temu współczuję ;) Choć nie, ten zachód słońca, świeże pieczywo.. Zazdroszczę, nie współczuję :)
Kto rano wstaje ten się nie wyśpi.
Z drugiej strony nie jest istotne jak długo śpisz, o której wstajesz, tylko JAK SZYBKO śpisz.
Bo co z tego, że będziesz kimał 10 godzin, ale bardzo powoli? Wyspanie wyjdzie z tego słabe. A ktoś inny będzie spał 2 godziny, ale za to bardzo szybko i się wyśpi idealnie;)
Czasami warto. Zwłaszcza latem, bo zimą to tak samo jak w nocy. Ale latem jest chłodniej i przyjemniej, miasto wygląda inaczej i powietrze jakieś lżejsze. W zimie to tylko piździ.
Skoro spałeś godzinę, to warto było się kłaść?! Zamiast poczekać do otwacia piekarni, iść po bułki, zjeść śniadanie i dopiero się położyć?
Warto było, do 22 musiałem funkcjonować
Ja wstaję wczesnym rankiem jak chcę zrobić dobre zdjęcia.. sam trafnie zauważyłeś że przy wschodzie słońca twoja okolica lepiej wygląda..