Gdzie się podziali prawdziwi mężczyźni i kim właściwie oni są? Odpowiedź na to pytanie ma oczywiście każda Karynka na osiedlu, prawdziwym facetem jest jej Seba i jego kumpel Siwy. Sebastian jest zawsze stylowo ubrany, koszulka Manto latem, zestaw dresowy Everlast jesienią, na głowie zawsze czapka z daszkiem, który był dodatkowo zakrzywiany, a buty? Jak zbiory zza zachodnią granicą się powiodą to i Air Maxy wjadą, jak nie, to przynajmniej Filia jest wdziana. Wszystkie panny na osiedlu zwracają też uwagę na jego wyjątkowo czyste białe skarpety tenisowe, które są naciągnięte na jego szeleszczące na wietrze spodnie. Szczerze mówiąc, gdy Karyna widzi go tak odświętnie ubranego w blasku zachodzącego słońca to ma ochotę paść na kolana i się oświadczyć. Taki właśnie jest Sebastian.

Siwy to trochę inna para kaloszy, nie tak stylowy, chciałoby się powiedzieć, że typowy gość z osiedla. Jednak na tle całej reszty wyróżnia go bezgraniczne oddanie względem Seby. Drugiego tak dobrego kumpla nie ma nigdzie. Jakby trzeba było to dla Seby Siwy by własną matkę skroił. Wszyscy go za to podziwiają. Drugim powodem do szacunku jest to, że Siwy zawsze ma poczęstować fajką i to nie byle jaką. Żadną tam ruską czy skręcaną na kolanie, normalni sklepowe, przy wszystkich zawsze zrywa banderolę z paczki. Taki z niego szogun.

Tradycyjnym wzorcem prawdziwego mężczyzny jest również Pan Andrzej, właściciel osiedlowego sklepu monopolowego. Ten to dopiero ma szacunek, zarabia i dorabia na dystrybucji alkoholu, jego żona robi najlepsze mielone na ośce a on sam jeździ Astrą H z 2004 w dieselku. Już z daleka widać, że Panu Andrzejowi się powodzi, wiedzie piękne, bezstresowe życie, z przerwami na kontrole urzędu skarbowego, ale zawsze wie, zawsze jest gotowy. Karyna nigdy tego nie powie Sebkowi, ale gdyby Pan Andrzej chciał to by miał, taki z niego facet.

Kolejnym wyjątkowym wzorem męskości jest osiedlowy osiłek, Dziku. Od niego już z daleka wieje grozą, 145kg żywej, dopompowanej masy. Trochę pokuty, czasami odbija mu szajba i jak wchodzi na 4 piętro z buta to brakuje mu tchu, ale nie ma na niego cwaniaka. Właściwie nikt nigdy nie widział jak się bije, ale nie ma odważnego, który zaryzykowałby lepa od tej ręki wielkości Wenus. Dziku nie musi mówić, zresztą nawet średnio mu to wychodzi, wystarczy, że wygląda i sieje grozę szczękościskiem.

Pisząc o wyrazistych męskich wzorcach trudno nie wspomnieć o Brajanie, który zza kierownicy swojego Audi A4 w gazie gasi spojrzeniem każdego pieszego. Brajan pod nogą dysponuje mocą 55 szalonych koni mechanicznych, bo tylko tyle zostało po podłączeniu czeskiego LPG z Matiza po dziadku. To jest jednak najmniej ważne, istotne są detale. Naklejka „Quattro” w jego przednionapędowym potworze, ogromny spoiler, który dociska jego furę, gdy ta w podróży po browar rozwija zawrotne 80 km/h na łysych oponach stylizowanych na slicki. Nie wolno zapominać o unikalnym kolorze – czarny mat, który kiedyś był połyskującym w słońcu metalicznym lakierem. Wiadomo, Niemiec przed sprzedażą trzymał gablotę w szopie i kurz wsiąkł, ale poza tym to igła, nie wliczając rudej, która zjadła całe nadkole. Na sam koniec wypada też wspomnieć o wyjątkowych kołpakach założonych na krzywe, stalowe alufelgi. Takiego zestawu nie ma nikt na ośce.

Na sam koniec wypada też wspomnieć o Radziu, osiedlowym łamaczu serc. Kieruje się on w życiu tylko jedną zasadą, orać pole póki bak zalany. Jak sam twierdzi nie przeszkadza mu, że żadna z jego zdobyczy niczego nie pamięta. Lubi ten sport, lubi o nim mówić, chociaż nikt inny nigdy nic nie widział i nie słyszał. Radek zawsze jest gotów na wypad do klubu, zawsze wie kiedy jest happy hours na alkohol, nigdy nie dociera, zawsze coś mu wypada. To jest jednak nieważne, kumple kochają go za te jego opowieści, zawsze w drodze na wspólny melanż spotyka napaloną samicę i korzysta, bo kto normalny by nie skorzystał? Tak właśnie Radek twierdzi.

Wszystkich osiedlowych bohaterów łączy „siła”, każdy wyraża ją na swój sposób. Jeden wleje w siebie pół litra ruskiego alkoholu, aby jego Karynka była z niego dumna, inny wraz z kumplami obrabuje jakiegoś dwunastolatka, wszystko po to by było na piwo i tipsy dla tej jedynej.

Żaden tylko niestety nie wie czym jest męstwo, że siła to nie 45 cm w bicepsie i 2 nowe kobiety co tydzień. Żaden z nich nie dorósł do myśli, że prawdziwym mężczyzną jest facet, który wybiera „Jej Wysokość Zosię” z córką, kopanie piłki z synem, nawet kosztem swoich kumpli. Prawdziwy facet ma poczucie własnej wartości, więc nie ma problemu z obraniem właściwych priorytetów w swoim życiu. Prawdziwy facet nie potrzebuje dresowej zbroi, wygląda męsko nawet w za małej koszulce z czasów studiów, którą ma na sobie podczas picia wyimaginowanej herbatki z dziećmi. Jak dzwoni do niego wymyślony telefon zrobiony z dłoni dziecka to odbiera i pyta się „w czym może pomóc?”

Taki właśnie jest prawdziwy mężczyzna.

Podobało się? Chcesz być na bieżąco z nowymi tekstami? Dołącz do mnie.

FACEBOOK GRUPA NA FACEBOOKU INSTAGRAM
  DAJ LAJKA DOŁĄCZ ŚLEDŹ MNIE

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Leave a Comment

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

1 komentarz

/* ]]> */