Panuje ogólne przekonanie, że gry to tylko rozrywka, zjadacz czasu i nie ma z nich żadnego pożytku. Co jakiś czas głośno o jakimś dzieciaku, który pociął, zaszlachtował, zadźgał lub zrobił cokolwiek przykrego swoim bliskim bo wyłączono mu grę. Dzisiaj rzucę pozytywne światło na ten rodzaj rozrywki, powiem wam co pożytecznego dało mi granie.
1. Bo gdy wszystko masz to się szybko nudzisz – The Sims
Tak, jako zapalony gracz musiałem sprawdzić czym jest ta gra. Grałem w 2 i 3 część tej serii. Wszystko ograniczało się w zasadzie do budowania domów i krótkiego testu za pomocą jednej z dostępnych rodzin w grze. Gdy odkryłem kody na mamonę byłem przeszczęśliwy do czasu drugiego ‘projektu’ domu. Nagle okazało się, że gdy mam tak wszystko na pstryk palca to robi się nudno, nieciekawie i trudniej o rozrywkę.
Po czasie widzę, że w prawdziwym życiu jest dokładnie tak samo, gdyby wszystko dostawać od tak byłoby strasznie nudno. Nic nie miałoby swojej wartości.
2. Współpraca to podstawa sukcesu – Counter Strike
Kiedyś wręcz nałogowo grałem w Counter-Strike’a 1.6, w wakacje potrafiłem dziennie przesiedzieć przy tej grze 10-12h. Kompletne warzywo, rzekłbym że w głowie miałem tylko fragi. Gdzieś po drodze szybki wypad ze znajomymi ale potem wracać i zabijać. Brałem to na serio szczególnie gdy byłem administratorem jednego z najpopularniejszych serwerów w kraju a potem gdy wraz z bratem miałem kilka własnych, całkiem popularnych zresztą.
Z czasem zacząłem grać turnieje online oraz mecze rankingowe. Wtedy dość szybko doceniłem fakt, że dobra komunikacja i współpraca całej drużyny prowadzi do oczekiwanego sukcesu. Nie w pojedynkę, nie samemu na chama, razem jest łatwiej.
3. Najpierw podstawa a potem skomplikowane rzeczy – RUST, gry RPG
Gry RPG bardzo szybko mnie nauczyły tego, że aby do czegoś dojść trzeba zacząć budować podstawowe uzbrojenie i pancerz. Zebrać środki pozwalające przetrwać pierwsze kilka misji. Dokładnie ten sam schemat jest w mojej nowej miłości, czyli w grze RUST. Aby cokolwiek zdziałać trzeba zebrać najpotrzebniejsze surowce, czyli drewno, jedzenie, kamień, metal. Dobry start pozwala na osiągnięcie lepszych celów i zbudowanie wilii z desek – moja aktualnie ma ze 6 pięter.
Dokładnie tak samo jest w życiu, żeby do czegoś dojść trzeba zaopatrzyć się w podstawowe przedmioty oraz wiedzę. Bez tego ani rusz.
4. Tylko spokój Cię wyzwoli – League of Legends
To wyniosłem również z innych gier ale dopiero ta gra pokazała mi, że trzymanie nerwów na wodzy może przyczynić się do późniejszego sukcesu. Społeczność tego tytuły jest tak toksyczna i wulgarna, że ilość słowa ‘kurwa’ w polskich filmach przy tym to pikuś. Część, jeśli nie większość graczy to nastolatki, które są w okresie buntu i muszą się wyżyć, ewidentnie nie potrafią się opanować. Dlatego dość często czytam rzeczy w stylu: „Ty kurwo, zapierdolę Cię! Ty szmato!” albo „JEBIESZ GUNWEM, TWOJA STARA TO SZMATA”. Czasem mnie szlag trafia i zdarzy mi się skonstruować śliczną wiązankę ale zazwyczaj jestem cicho, ignoruję takie zaczepki. Zauważyłem, że to przynosi dużo lepsze rezultaty, nikt się nie kłóci, jest spokój i można spróbować zniszczyć przeciwników.
5. Nawet jak nie poużywasz to i tak zapłacisz – GTA
Co się robi jak wychodzi nowie GTA? Podstawowa misja na pierwsze pieniądze, szybka kradzież samochodu i… i lecimy na dziwki. Oczywiście obrót kamery tak aby było widać co się dzieje. Do dziś pamiętam swój ‘pierwszy raz’ w GTA 3. Już się cieszę, że jako gówniarz coś zobaczę w grze a tu klops. Auto się rusza, coś skrzypi a ta siedzi i nic. Wyszła z bryki i kasę zgarnęła. No to ja niezadowolony ją zastrzeliłem.
W realnym życiu jest dokładnie tak samo, jeśli zamówisz jakąś usługę, która jest Ci kompletnie niepotrzebna, nie zrobi na Tobie żadnego wrażenia to i tak za to musisz zapłacić.
6. Da się zniszczyć większego – gry strategiczne
Ile to razy trafiał mnie szlag w strategiach gdy najeżdżał mnie jakiś palant z 5x większą armią i dymał wszystko co miałem. Jednak z czasem zauważyłem, że jeden z drugim po prostu sypał co miał i tyle. Zacząłem tworzyć taktyki, co by zdziałać jak najmniejszym kosztem. Nie w każdej grze się dało ale jednak ten sposób zazwyczaj przynosił mi powodzenie.
W życiu jest dokładnie tak samo, nie rozmiar zrobi z Ciebie cwaniaka, spryt i taktyka mogą wynieść Cię na piedestał.
7. Pod brzydką grafiką może skrywać się skarb – Counter Strike.
Ta gra jak dla mnie była i zawsze będzie jednym niedopracowanym pikselem. Wizualnie była brzydsza od Czikority Kiełbasy a twarze modeli wyglądały tak jakby ktoś im przyładował granatem a potem poprawił starym naleśnikiem. Jednak gra sama w sobie miała klimat, który mnie pochłonął.
Gdy człowiek trochę podrósł, zaczął poznawać więcej ludzi to nagle odkrył, że brzydka dziewczyna może być świetnym kompanem do piwa. Bo po prostu to paskudne pudełko skrywa świetne wnętrze. Jest jednak druga strona tego medalu, taka miłość zawsze się kończy, tak jak moja fascynacja Counter Strike’iem 1.6. Rzuciłem go dla młodszego i ładniejszego CS’a.
8. English is easy
Mój angielski nie zaczął miał swoich początków w szkole tylko właśnie w grach komputerowych. Musiałem jakoś się dowiedzieć co tam wyświetla się na moim biednym monitorze. Tak wiec jako młody dzieciak rzuciłem się na słownik polsko-angielski. W ten sposób zacząłem najpierw łapać pojedyncze słówka a po dłuższym czasie budowanie zdań. Panie od Angielskiego miały potem ze mną łatwiej.
9. Nadzieja umiera ostatnia
Ile razy na resztkach życia próbowałem przejść jakiś poziom w grach? Wiele, mnóstwo. Zawsze wierzyłem w to, że się da. No i wielokrotnie naprawdę dawałem radę. W życiu jest podobnie, niech się wali, póki jest nadzieja trzeba próbować.
10. Za sukcesem idą wrogowie
Wiele gier dało mi do zrozumienia, że gdy stawałem się coraz lepszy to coraz częściej inni gracze próbowali szerzyć opinię, że jestem oszustem, używam wspomagaczy. Nikt nie wierzy, że można dojść do pewnego ‘mistrzowskiego’ poziomu ciężką pracą.
No nie jest inaczej w realnym życiu? Zapytaj się Pani z warzywniaka jak myśli skąd ten czy tamten sąsiad ma pieniądze? Ciężko zapracował na to co ma? Gdzie tam, ma znajomości albo ukradł.
Jak widzicie gry nie są tylko pustą rozrywką, można z nich wynieść dużo fajnych i zdecydowanie pożytecznych rzeczy. Dlatego jeśli moje czytelniczki zobaczą, że ich facet czasem gra w grę niech nie atakują go otępiałym „kurwa, Ty znowu grasz, facet a zachowuję się jak dziecko” tylko niech się dołączy.
PS. Czy tylko ja uważam, że widok kobiety, która ma na sobie koszulę (albo nic nie ma) i gra w grę jest seksowny?
Ja tam gram i nie tylko w Simsy, teraz może mniej, z braku czasu, ale jednak. Nie mam nic przeciwko grającym facetom. Oczywiście, jeśli nie zabiera mu to 12 godzin dziennie każdego dnia. Wszystko w granicach zdrowego rozsądku.
Świetny tekst, który zawiera sporo prawdy o grach.
Sama gram sporo w różne tytuły, uważam to za znakomitą rozrywkę i przede wszystkim wolę to, niż jak większość w moim wieku młodych kobiet chodzenie na co weekendowe 'balety’. Ludzie którzy komentują negatywnie każdego kto interesuje się grami nie maja często żadnych normalnych argumentów aby tak oceniać innych. Jeden woli popijać codziennie piwsko przed telewizorem, a drugi ubijać moby i zbierać fragi, czy tam robić sieczke na pvp ;) Oczywiscie wszystko ma swoje granice, nie siedzę po 10h dziennie, lubię jazdę na rowerze, pływanie jak i wiele innych sportów na świeżym powietrzu.
Dodam jeszcze, że swoją miłość znalazłam w grze (lub to ona mnie znalazła ;)), początkowo normalna znajomość przerodziła się w coś więcej po pierwszych rozmowach i spotkaniach. Da się? da :) Teraz wspólnie gramy i wyzywamy noobów :P
Gdzieście się mi uchowały dziewczyny? :(
Daleko za górami, za lasami, w głębi mrocznych dungeonów ;)
„Czy tylko ja uważam, że widok kobiety, która ma na sobie koszulę (albo nic nie ma) i gra w grę jest seksowny?” – Nie wiem :D Jak grałam w call of duty, to chłopak powiedział, że wyglądam przezabawnie, bo strasznie to przeżywam :D
A co do nauki z gier, ostatnio mój kolega powiedział, że nauczyły go to, że jeśli na swojej drodze spotyka się wrogów, to znaczy, że idzie się w dobrym kierunku :)
No jak nie przeżywać jak do Ciebie strzelają? Heloł.
Jak widać grając 10-12h miałem kiedyś z tym problem :D
Co do LoLa, to ja po prostu udaje, że nie jestem Polką i nie wiem o co im chodzi jak zaczynają rzucać mięsem ;) W końcu dają sobie spokój :P Świetny tekst, skłonił mnie do przemyśleń co wyniosłam mądrego i jakich umiejętności nabyłam grając w poszczególne tytuły :)
Proponuję edytować tytuł i zmienić go na „10 rzeczy, których nauczyły mnie gry komputerowe”. Porównaj z np. „10 rzeczy, które nauczyły mnie jak żyć na krawędzi”.
Pod brzydką grafiką może ukrywać się skarb – bardziej pasuje do Baldursa i Fallouta :P.