Jakiś czas temu powstał wpis o sklepach internetowych i stacjonarnych. Pisałem tam o wadach i zaletach kupowania w jednych i drugich. Dzisiejszy wypad na opłacenie rachunków przypomniał mi dlaczego niektóre rzeczy wolę robić online, winny jest oczywiście czynnik ludzki.

Tak więc dzisiaj poszedłem zapłacić kilka rachunków, m.in. opłatę za telewizję (ta od paszportów i słoneczek), o ile na poczcie przebiega to tak jak powinno, czyli Pani w okienku zwraca się do mnie jak do klienta, jak czegoś nie wiem to tłumaczy, mówi mi na PAN, jest kulturalna. To w przypadku konkretnych punktów obsługi klienta różnych usługodawców bywa różnie. Zostańmy przy słonecznej telewizji, która zapadła mi w pamięć w dniu dzisiejszym.

Wchodzę do punktu i na wejściu widzę 2 gości, mówię dzień dobry i co? Jajco w zasadzie, ani jeden, ani drugi nie raczył nic odpowiedzieć, zignorowali mnie a ja przecież przychodzę do nich z kasą, chcę dać im zarobić. Myślę sobie, może mają zły dzień albo coś, wybaczę im, nie jestem przecież gburem. Podchodzę do tego, który był najbliżej i mówię, że chcę zapłacić rachunek. Oczywiście słyszę, że mam przejść do kolegi obok bo ten ma przerwę, pominę że młot oglądał trudne sprawy czy coś. Dobra podchodzę do drugiego, mówie jeszcze raz po co tu wszedłem, wciąż spokojnym tonem, po co mam psuć sobie i im dzień. Łaskawie mnie przyjęto, posadzono na krześle i kazano czekać. Nie wiem co on się wpatrywał 5 minut w monitor, może jakaś awaria, nie wiem ale nie raczył mi powiedzieć na co czekam. Nie był też piękną cycatą kobietą, na którą miałbym ochotę popatrzeć także te 5 minut trochę mi się dłużyło. Udało się, zaczęła się cała 'procedura' płacenia i co? Znowu jajco. Gość chyba mnie z kimś pomylił, raz mówi do mnie na Ty, raz na Pan i potem znowu na Ty. Nie przypominam sobie żebym pił z nim wódkę, był na piwie czy coś, skoro ja mówię do niego per Pan to oczekuję tego samego, no kultura osobista tego wymaga. Nie żebym był znudzonym życiem zrzędą ale no są pewne niepisane zasady, którymi się posługujemy w społeczeństwie. Żeby mi chociaż rękę podał, zapytał czy może mówić mi na Ty, zgodziłbym się ale tak? Do tego jeszcze ta nie konsekwentność raz Ty, raz Pan. Potem trochę się poprawiło bo facet na swoim komputerku zobaczył, że jakiś pakiet mi się kończy, że można to przedłużyć albo odrzucić tylko muszę to i tamto wypełnić. Myślę sobie łał, jednak wie po co tu siedzi, że klienta czasem można pouczyć.

Szczerze mówiąc rachunki i wszystko co możliwe wole opłacać online. Bowiem czynnik ludzki bywa czasem wkurwiający, mocne słowo ale jest adekwatne do sytuacji. O ile na poczcie trafiam w 9 na 10 przypadków na moją ulubioną Panią (te czarne włosy i śliczny uśmiech), która zawsze promienieje i swoim sposobem bycia umila wszystko, nawet najgorsze opłaty tak jest ta mała szansa, że trafię starą, zmęczoną życiem i odbębniającą miesiące do emerytury starą jędzę, która uważa, że robi mi przysługę obsługując mnie. Ciekawe co pomyślałyby o mnie firmy gdyby mi zaproponowały jakąś fajną współpracę, pieniądze za artykuł czy cokolwiek innego a ja bym ich traktował jak z łaską. Nie jest to może trafne porównanie bo ja zawsze mogę odmówić ale to też muszę zrobić jak człowiek a nie idiota.

Załatwianie pewnych spraw online ma jeden duży plus, ludziom łatwiej udaje się miłych gdy korespondują nie widząc swojego rozmówcy, nie wiesz czy jest brzydki, czy jego twarz Cię po prostu będzie irytować, łatwiej sobie wtedy coś wyobrazić, łatwiej po prostu oszukiwać siebie. Oczywiście są opcję, że czynnik ludzki może być całkowicie ominięty, wtedy jest to już bajka. Nie rozumiem czemu ludzie nie chcą należycie wypełniać swoich obowiązków, może to wina niskich płac a może po prostu są skrzywieni gdzieś tam w głowie i im się coś wydaje? Przecież gdy robisz coś dobrze, widzisz tego efekty – chociażby w tym przypadku zadowolonych klientów co też może przełożyć się na zysk – to praca przestaje być męczarnią. W swoim życiu wykonywałem różne zadania, wiem jak to jest zapieprzać na budowie 10h, projektować grafikę czy wykonywać inne prace. Szczerze mówiąc zawsze gdy zleceniodawca (chociażby ojciec gdy we 2 z bratem podwijaliśmy rękawy i do roboty na podwórku by coś zaoszczędzić) mówił "dobra robota, podoba mi się" to zmęczenie mijało, zastępowało je uczucie zadowolenia i dumy, praca nie była złem koniecznym.

Dlatego apeluję do wszystkich za tymi okienkami żeby traktowali klientów tak jak oni chcieliby być traktowanymi, bo w przeciwnym razie on pójdzie gdzie indziej, może zacznie załatwiać to online a przez to Ty baranie nieuprzejmy stracisz robotę i będziesz wpieprzał tynk ze ścian, pomyśl o tym.

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Leave a Comment

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

1 komentarz

  • Też nigdy nie rozumiałem i nigdy chyba nie zrozumiem tych ludzie wiecznie obrażonych na wszystkich. Sam przez pewien okres pracowałem na kasie i nie miałem żadnych problemów z uprzejmością wobec klientów, nawet tych gburowatych, więc nie bardzo rozumiem dlaczego ktoś inny miałby je mieć. Poza tym, jak się komuś praca nie podoba, zawsze można ją zmienić.

/* ]]> */