Ekshibicjonizm emocjonalny w mediach jest na topie, dzielimy się wszystkim i wszędzie: facebook, twitter, instagram czy blogi. Sam czynnie biorę w tym udział, chociażby ze względu na powiedzialem.pl ale gdzie są granicę?
Pewien hamerykanin zamordował swoją żonę a następnie zamieścił na facebooku zdjęcie jej zwłok. Następnie dodał status z wyjaśnieniami dlaczego to zrobił, nie będę tłumaczył, mam nadzieję, że posiadacie podstawową znajomość języka angielskiego albo potraficie korzystać chociażby z translate google'a.
Oczywiście zdjęcia zwłok wam nie podam bo uważam, że nie ma sensu rozprzestrzeniać tego po sieci. Wracając do powyższego screena przeraziła mnie część "you will see me in the news", odnoszę wrażenie, że ten gość jest po części dumny z tego, że złapię chwilową 'sławę'. Dalej mamy to tłumaczenie w stylu ofiary ale czy tak było nie wiem.
Wróćmy jednak do sedna sprawy. Jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć by zostać zauważeni na twarzoksiążce czy innym portalu społecznościowym? Gdzie są granice? W którym miejscu przekraczamy bezpowrotnie linie debilizmu? Ten przypadek jest jasny, cokolwiek się tam stało to ten facet ma mocno sprany mózg, jest doskonałym przykładem co może się stać z człowiekiem, który przedawkuje chociażby internet. Zabić to jedno ale 'pochwalić' się tym to drugie.
Więcej o tym konkretnym przypadku tutaj.
PS Pamiętajcie o tym, że umieszczając coś w sieci to już tam zostaje i może mocno namieszać w waszym realnym życiu.
Wow… Ale psychopata. Tu ciężko nawet coś powiedzieć, bo to się w głowie nie mieści. Życie wirtualne, chyba zastępuje niektórym real. I to jest straszne.
Każdy chce być ważny i doceniany, on widocznie nigdy tego nie doświadczył.