Kiedyś żeby poderwać kobietę trzeba było się wykazać, przynajmniej tyle pamiętam z pojedynczych opowieści dziadków. Wiecie co? Nawet w to wierzę. Internetu nie było, ba, telefonów komórkowych też brak, więc nawet nagich fotek nie można było sobie wysłać. Jak już ktoś miał cykora i postanawiał wyręczać się listem, to trochę trwało zanim ten doszedł. No chyba, że amant sam zdecydował się go podrzucić.

W dzisiejszych czasach sprawa jest dużo prostsza, telekomunikacja jest cholernie dobrze rozwinięta, dlatego podrywać możemy interkontynentalnie, nie musimy się ograniczać do dziewczyn z tej samej wioski. Niestety cała sytuacja ma minusy, możliwości jest tyle, że ułomność mężczyzn i kobiet w kwestii wzajemnej adoracji jest niewyobrażalnie duża. Śmiem twierdzić, że co najmniej połowa populacji* nie wie jak to działa i najchętniej posłużyłaby się chloroformem, bo finalnie i tak chodzi żeby tylko zaliczyć.

* dane wyssane z palca.

Mimo wszystko postanowiłem wejść w temat i dowiedzieć się, co teraz trzeba zrobić żeby „chica” miała miękkie nogi a Alvaro wręcz przeciwnie. Trzymajcie się, jazda jest ostra.

Na Tako Hemingłeja
Żeby na początku było jako tako trzeba powiedzieć, że się słucha Taco. Szczerze mówiąc ja tak średnio kupuję kawałki tego gościa, ale zauważyłem, że co drugi profil jakiejś małolaty głosi, że to współczesny Witkacy. Ja wiem tylko, że Witkacy ćpał chyba wszystko, a Taco jest dobry na chyba wszystkie małolaty.

Drugim raperem, który sprawia, że kisiel w gaciach się zbiera jest RETO, ale tego nie ogarniam już wcale.

Na Tinderze
Bardzo prosta sprawa, zakłada się konto na Tinderze, osobom, które Ci się podobają dajesz serduszko i nie robisz nic. Czekasz i liczysz, że to ta druga osoba do Ciebie napisze.

PS Ona liczy na to samo.

Na pozera
Jak to jest na pozera? Generalnie hajsu nie masz, ale jak już masz się na imprezie pokazać to robisz to raz w miesiącu i wchodzisz na grubo. Zdejmujesz z półki AirMaxy, na które zbierałeś pół roku, kupujesz najtańszą Whisky, ważne żeby miało kolor, no i nie zapominasz o majeranku. Na sam koniec groźna mina, taka z domieszką pogardy. Coś takiego co ja mam rano, gdy obudzę się przed budzikiem.

Jeśli zdjęcia to tylko ze znakiem victorii, dziubkiem, z fajką oraz z łychą. Na Instagrama hasztag #melanżopór #gimbynieznajo #palementole i jazda. Wszystkie foczki z liceum Twoje. Foczki, foczki, na normalne dziewczyny zazwyczaj to nie działa.

Na skurwiela
Kobiety lubią łobuziaków, więc Ty ze swoimi 50kg czystej masy robisz na zdjęciach najgorsze miny. Gdy ktoś pyta to na pannę nie liczysz, wolisz pełny kieliszek i we wszystkich wbijasz chuj. Jesteś samotnym, niedostępnym wilkiem, w wolnych chwilach rapujesz a Twój rym jest jak narkotyk, pieniądze puszczasz z dymem a kobiety rano z klinem. YOŁ, YOŁ.

Na furkę
Klasyk, to znają nawet nasi ojcowie. Kupujesz pierwszą furę i wozisz się po wsi. Zawsze, ale to zawsze jakaś Mariolka czy inna Karyna.

Na kolegę z pracy
To działa tak, żarty, żarciki, trochę świństwa. Niby nie, ale gdyby coś zawsze jest gotów, on lub ona.

Na bloga/kanał na Youtube
„Nie wiem czy wiesz, ale piszę bloga, mam funpag i 1000 followersów na Insta” lub „Słuchaj, mam kanał na Youtube, jak chcesz to możesz się dograć do jednego odcinka, po przyrce w kiblu, ok?”

Na debila
W tym wypadku facet myśli, że jak przegnie to uda debila, że to żarcik i nie ma problemu. Tak idiotycznego pomysłu w życiu nie widziałem, ale damn it. To czasem działa.

Na nagie fotki
Snapchat król! Wszyscy łudzą się, że te zdjęcia faktycznie znikają. Faceci wysyłają swojego penisa na masową skale i liczą przy tym, że którejś zrobi się mokro. One wrzucają fotki w stanikach, niby nic nie chcą, ale gdy odezwie się ten odpowiedni, młody bóg, to kisiel w majtach.

Opcji jest naprawdę wiele, „poklikamy?”, „wiem, że mnie chcesz i tylko udajesz niedostępną/niedostępnego”, „ruchałbym” i „mam pomysł, pomogę Ci za seks” to rzeczy, z którymi na pewno się spotkaliście. Trochę uogólniając współczesny podryw jest nieco upośledzony i chyba nie nazwałbym go adoracją. To coś w stylu nieudolnego bajeru, który prowadzi zazwyczaj donikąd.

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Skomentuj lysy_to_cfeluch_yeahbunny X

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

1 komentarz

/* ]]> */