W mailach od was coraz częściej pytacie się mnie o moją opinię na temat waszego związku, o ile można te wyimaginowane więzi tak nazwać. W ten weekend dostałem coś w zasadzie kumulacji, bo było tego więcej niż zwykle. Wniosek jest jeden, jesteście zakompleksione i naiwne.

Niema co się oszukiwać, taka jest prawda. Piszecie do mnie rzeczy naprawdę smutne i zastanawiam się jak bardzo musicie byś ślepe i głupie by tak dawać sobą pomiatać? Utarło się, że mężczyźni to świnie, wykorzystują kobiety a potem je zostawiają. Tak to prawda, część chłopczyków tak działa ale tylko dlatego, że im na to pozwalacie. Nie chcę mówić, że to całkowicie wasza wina ale nie jesteście czyste jak łza. Wasze tłumaczenia typu

  • bo mnie zostawi
  • bo będziemy się kłócić
  • kocham go

są naprawdę bez znaczenia. Tak naprawdę to zacznijcie kochać same siebie, jesteście tak zakompleksione, że uważacie iż inny Mieczysław was nie zechcę i ten jest tym jedynym. Z drugiej strony trzeba was podziwiać za wytrwałość, facet potrafi tygodniami się nie odzywać, pojawia się i idziecie z nim do łóżka. Nie no dobra, to nie podziw, to żal.

Nie utrudniajcie sobie

Większość problemów stwarzamy sobie samodzielnie, ja wiem o tym najlepiej. Tyle, że moja osoba wyciągnęła z tego wnioski i już sobie nie komplikuje na siłę życia. Wy jednak jesteście tak ślepo przekonane w to co sobie pozwolicie wbić do tego łba, że jedna czy druga karykatura mężczyzny robi z wami co chce. Dziwi mnie to tym bardziej, że większość z was jest po studiach lub w trakcie i do tego jesteście naprawdę atrakcyjne (zdarza mi się sprawdzać). Na tyle, że na pewno bym się za nie jedną z was obejrzał idąc ulicą. Wykształcone, wydaje się że inteligentne (tak wnioskuje po rozmowach) i do tego ładne i skąd ta mania kompleksów, skąd to przyzwolenie na takie kierowanie swoją osobą?

Nie żebym był pantoflem, wręcz przeciwnie, mi się nie da prawie nic powiedzieć a żeby to zrobić trzeba mieć argumenty z kosmosu ale nie wyobrażam sobie aż takiej dominacji mojej osoby nad kobietą. Pewnie dlatego, że lubię partnerstwo, którego WY zdecydowanie UNIKACIE. Wiecie na czym to polega? Ja Ci pomogę, będę się Tobą opiekował ale tego samego poświecenia wymagam od Ciebie. Jeżeli tylko jedna osoba jest 'żywicielem' a druga na nim żeruje to w przyrodzie wymyślili na to nazwę, związek pasożytniczy. Wy ponosicie szkody a oni czerpią korzyści. Dlaczego? Bo na to pozwalacie.

Ja oczywiscie będę wam dalej odpisywał na maile, przedstawiał mój punkt widzenia ale zastanówcie się same. Czy nie lepiej uciąć chory korzeń, odchorować i zakwitnąć? Idzie powoli wiosna, lubię wpatrywać się w uśmiechnięte kobiety, więc nie spieprzcie tego.

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Skomentuj Tonny X

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

18 komentarzy

  • „Czy nie lepiej uciąć chory korzeń, odchorować i zakwitnąć? Idzie powoli wiosna, lubię wpatrywać się w uśmiechnięte kobiety, więc nie spieprzcie tego.” flaszkę stawiam za ten tekst.

  • ten teks jest w zasadzie kwintesencją „dlaczego mężczyźni kochają zołzy”:)
    To prawda, brak nam wiary i pewności siebie, a faceci nie chcą zahukanych, bidnych, naiwnych księżniczek.Wolą odważne, wiedzące czego chcą, nietuzinkowe kobiety. Wygląd ma tutaj drugorzędne znaczenie, dlatego że chodzi przede wszystkim o postawę w związku. Im bardziej kobieta jest uległa i nadskakuje facetowi (bo boi się ze ją zostawi) tym bardziej facet ma dla niej mniej szacunku.

  • Tak, zgadzam się w stu procentach. Czasem wydaje mi się, że my, kobiety, same lubimy sobie stwarzać problemy, potem w nich tkwić i tylko udajemy, że staramy się z nich wyjść. Sama już się nauczyłam, że pewność siebie jest naprawdę ważna i może bardzo pomóc nie tylko w relacjach damsko-męskich, ale w bardzo wielu różnych sytuacjach.
    Sama niedawno napisałam u siebie post na temat kobiet (zjechałam je – tzn nas, a co!), teraz znów Ty. Okazuje się, że na temat kobiet można jednak dużo powiedzieć! ;)

    • Nie wiem skąd u was spojrzenie na facetów jest takie.. hmm.. nierealne! Ja obie strony obserwuję od czasu gimnazjum gdy hormony buzują i teraz przed 30. Większego cyrku między waszymi chorymi relacjami (facet i kobieta – obie strony) nie widziałem od czasu oglądania obrad sejmu na wiejskiej!

      Wasze zdobywania „serca” partnera! O matko! Ja się boję co się stanie gdy wirtualna rzeczywistość będzie normą w domu. Związki w takiej rzeczywistość to dopiero odlot nierealności!

      Czemu obie strony chcą coś zdobywać? Czy ja jestem jakąś zabawką dla jakieś kobiety, że ma mnie zdobyć? Jakimś szczytem góry?? Przez moje podejście, by ktoś mnie zaakceptował i uszanował jestem sam. Czemu? Bo za wami nie latam i nie chucham tylko traktuje jak partnerów. Ale widać po waszym zachowaniu, że tylko mówicie o partnerstwie a w cale tego nie chcecie. Ciągnienie tylko chore bzdury o tym, że jakiś Królewicz przyjdzie.

      Każda ze stron coś chce i tego wymaga od drugiej strony. A nic w zamian, żadna strona nie daje. Rośnie liczba wymagań, a spadam liczba spełnień.

      Czy naprawdę każdej ze stron tak ciężko żyć prostym życiem? Mniej skomplikowanym, bez tych wszystkich list wymagań? Ja tego nie rozumiem. W ogóle tego pop**nego świat już nie rozumiem. I facetom i kobietom w d***ch się poprzewracało i nie widzą co chcą.

  • Podpisuję się pod tym co napisałeś każdą kończyną. Zwłaszcza, że jakiś czas temu sama byłam w roli tej „głupiej i naiwnej”. Przez rok. Wstyd się do tego przyznać nawet w myślach, a ja piszę o tym w Internecie :O
    Ale generalnie polecam odcięcie się od takiego przebiegu sprawy :) można w końcu wyjść legalnie na piwo ze znajomymi, uff ;)

    • A ja mam do Ciebie koleżanko pytanie. Co Twój facet takiego robił że tak Cie od siebie uzależnił?

      • Hmm… o tym związku mogłabym napisać książkę, ale tak w skrócie: poznaliśmy się przez Internet, nie mieliśmy wspólnych znajomych, na początku spędzaliśmy czas tylko we dwójkę – naturalna sprawa. Po jakimś czasie oczywiście poznaliśmy swoje towarzystwo, kilka razy wyszliśmy większą grupą, ale on twierdził, że nie lubi moich koleżanek i nie chciał spędzać czasu razem z nami (notabene moi znajomi również za nim nie przepadali). A jego rodzina i znajomi mieszkali w innym mieście, więc nie zawsze można było spotykać się z towarzystwem, które mu odpowiadało. I właściwie od tego się zaczęło. Zaczęśliśmy się kłócić za każdym razem kiedy chciałam wyjść ze znajomymi, bo on nie chciał, a o tym, żebym szła sama nawet nie było mowy. Na początku walczyłam o swoje, ale później mi się odechciało, bo za każdym razem była ta sama gadka. Generalnie ja byłam jego własnością, nie miałam prawa spędzać czasu z nikim innym. Myślałam, że to normalne, bo przecież jeszcze nie byłam w żadnym poważnym związku. No, a na sam koniec doszły oskarżenia o zdradę i inne takie nieprzyjemne sprawy. Taka głupota a przeżyłam piekło. Bo sama na to pozwoliłam ;)

        • to jest naprawde zadziwiające jak niektóre młode ładne dziewczyny dają sobą pomiatać jakiemuś wieśniakowi, mimo że ustawia się do nich kolejka. Ogólnie toksyczne związki są słabe ;)

          • A to wszystko przez to, że taki facet na pozór wydaje się niezwykle męski, bo myślimy, że potrafi tupnąć nogą kiedy trzeba, albo przytulać i całować kiedy kobieta tego potrzebuje. A my przecież chcemy mężczyzn, a nie chłopców. Szkoda, że większość takich „mężczyzn” okazuje sie kompletnymi debilami :P
            Ale myślę, że każdy powinien przeżyć taki związek, bo to mimo wszystko ciekawe doświadczenie. Taka relacja potrafi wiele nauczyć, o ile w porę zostanie to zakończone :>
            Jak już znajdę tego idealnego mężczyznę będę bardziej doceniała mój idealny związek, cicho wspominając „urocze” chwile z byłym :)

  • Tak jak napisałeś, przyczyną jest przede wszystkim brak pewności siebie i zakompleksienie. Najważniejsze to pokochać siebie, uświadomić sobie swoją wartość, a wtedy już nic nie będzie stanowić problemu. Mi trochę zajęło dojście do takiego stanu, mam nadzieję, że innym również się uda :)

  • hm. to jeszcze raz. wczoraj napisałam ;) Mój chłopak, z którym mieszkam, jestem dość długo a związek spokojnie można nazwać partnerskim mówi w kłótni, baaardzo rzadko może nie „beze mnie zginiesz” ale „co byś beze mnie zrobiła” bo wyrwał mnie z zimnego domu i samej jeszcze mnie nie stać,mimo dużej pracowitości a małych zarobków, na wynajęcie mieszkania. ma też byłą, która mnie regularnie wkurwia ale jest jego przyjaciółką i przestała kombinować, więc niech ma tę „wolność” i sobie z nią gada, tymbardziej, że często po wszystkim słyszę „jak dobrze, że z nią nie jestem tylko z Tobą”. Co więcej, często pytam go, czy mu się coś podoba, bo mówi szczerze i prosto z mostu i czasem unikam błędu a czasem odpowiadam „nie? trudno, mi tak” i się szeroko uśmiecham.

  • Cóż z jednej strony masz racje, ja widzę te babki wszędzie dookoła.. Z jednej strony im współczuje a z drugiej.. jak ci faceci to robią że kobiety stają się uzależnionymi od nich niewolnicami? Ja też jestem bardzo inteligentny ale nie mam bladego pojęcia co oni z nimi takiego robią. Młode przepiękne laski, nie dość że w łóżku robią dla niego wszystko, są na każde jego zachowanie, nierzadko rzucają dla niego studia pracują na niego. A on sie spotyka z inna a tą traktuje tylko jak dodatkową dziurę. Pytam się jak oni to robią??? W żadnym poradniku podrywania nie ma chyba nic na ten temat

  • Wasz problem drogie panie, to taki, że tkwicie w wirtualnym świecie, waszym świecie. Wszystkie fakty, wszystkie symbole, gesty, informacje zniekształcacie do waszego punktu widzenia. Obojętnie jak będzie to logiczne, spójne itd. będzie bee bo nie będzie tak jak wy uważacie. Tylko taką podstawą sobie robicie krzywdę.

    Widok „ciacha”, przystojnego, zadbanego, umięśnionego i pewnego siebie. Już protokół w mózgu waszym KSIĄŻE Z BAJKI! Zero obserwacji wnikliwej po za tym całym zachwytem, czy on mówi serio, czy on tylko udaje, manipuluje mną itd. Zero wnikliwość, zdrowego rozsądku. W pojone w głowie, że facet ma być strażnikiem kobiet, facet ma dbać, chronić, chuchać i nie wiadomo co. Z takim podejście takie księżniczki wychodzą na ulicę wśród barbarzyńców i wywieszają same białą flagę uległości i głupoty.

    Kiedy zrozumiecie, że staranie się nie ma nic do bycia atrakcyjnym, uwiedzeniem itd.faceta (w drugą stronę też to się tyczy), a ZAPEWNIANIEM że na mnie można polegać i nie rzucam słów na wiatr. Facet też ma starać się zapewniań, że można polegać.

    Mimo skończony 18 lat obie strony zachowują się jak tylko wyrośnięte bachory. Wasze relacje, czy macie 20, 30 czy 40 lat są dziecinne. Żadna ze stron nie umie się szanowań siebie samego i innych, żadna ze stron nie umie rozmawiać ze sobą prosto tylko bawi się w jakieś głupowate romantyczne gierki, żadna ze stron nie trzyma się własnych zasad lub co najgorsze nie ma żadnych zasad i żadna ze stron nie wie co chce tak naprawdę, wciąż po porażkach wymyślając inne wymagania i oczekiwania wobec nowym partnerów.

    Obie strony są żałosne.

/* ]]> */