Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym jak odróżnić kobietę, z którą warto spróbować się spotykać i analogicznie, faceta z którym warto wiązać nieco poważniejsze plany? Cudownie, że nie. Ja też o tym głębiej nigdy nie myślałem, ale stwierdziłem, że zbliżający się koniec roku to świetny pretekst by o tym nieco podumać. Wszyscy będą sobie życzyć szczęścia, chłopaka, dziewczyny i w wyjątkowych kręgach po kilo koksu na głowę. Tak więc ja sobie kilka rzeczy przemyślałem (bez koksu, bo ja z tych co biały uznają tylko śnieg i mąkę) i postanowiłem podzielić się moimi spostrzeżeniami.

Poniżej przedstawię wam przykłady, które moim zdaniem, czyli w opinii łysego rycerza ortalionu, wskazują na to, że dany egzemplarz kobiety bądź mężczyzny nie nadaje się do zasiedlenia. Po prostu szkoda czasu, energii i impulsów na karcie. To co tutaj piszę, wpadło mi do głowy pod wpływem trudnej sesji z piwem, czipsami i dipem, podczas której dotarłem do najgłębszych zakamarków swojego umysłu a na sam koniec zobaczyłem pusty kufel. Pełna profeska, działanie pod presją i poświęcenie. Także 3, 2, 1 i startujemy.

Jestem silną, niezależną i samowystarczalną kobietą / Jestem samowystarczalny i zmotoryzowany
Jeśli ktokolwiek na głos wymawia powyższe zdania lub zbliżone do nich, to polecam się katapultować w tylu fuck it, i’m done. Silni i samowystarczalni nie muszą o tym krzyczeć, naprawdę. Takich ludzi czuć i widać z kilometra, nie śmierdzą, ale ich styl bycia po prostu pokazuje, że są w stanie o siebie zadbać. Krzykacze to najczęściej gówniaki z kotami, paczką tanich papierosów i światłem w lodówce, bez pomysłu na siebie, a jak hajsu braknie, to w oczywiście silny i niezależny od innych czynników sposób proszą rodziców o wsparcie. Najlepiej bezzwrotne.

Miauuuu.

Potrzebuję kogoś, kto jest czuły, troskliwy, ale jak trzeba to i w ryj dać może dać, przy okazji żeby często gdzieś wychodzić razem, ja nie płacę.
Ja potrzebuję auta o mocy 300KM, ze skórą, nagłośnieniem BOSE (takie zajebiste, co ładnie łupie) i ze spalaniem 3l na 100km i w cenie 1500 PLN brutto z ubezpieczeniem opłaconym na 10 lat. No, to mniej więcej ten sam poziom realizmu. Wszystkiego mieć nie można, więc takich pacjentów zostawiamy na oddziałach specjalnych i idziemy sobie dalej, nimi niech się zajmują weterynarze, bo to oni są od bydląt.


Możesz też wpaść do mnie na snapa: szczwanydzony, lub na insta: instagram.com/lysyzbloga/ Tam więcej mnie, tylko Ty i ja. 


Potrzebuję kogoś, kto będzie się mną zajmować, kogoś dla kogo będę najważniejsza.
Niby jest ok, bo związek polega też na wzajemnej opiece i pewnym ustalaniu priorytetów. Problem jest taki, że gdy ktoś Ci deklaruje na starcie taki strzał, to prawdziwa wersja brzmi mniej więcej tak: „Potrzebuję frajera, który będzie na mnie pracował, bo ja nie mam zamiaru iść do pracy za mniej niż 5000 PLN netto, nie mam wykształcenia, pomysłu na siebie i właściwie to nie chcę mi się pracować.” Czy muszę coś dopowiadać?

„Bądźmy razem, ale zrozum, ja potrzebuję luzu, także wiesz, nie? Lala?”
Nie, spierdalaj. Luzu potrzebuję każdy, ale także wiesz, nie? Nie czuj się urażony, ale lali to szukaj po lewo, dział zabawki.

Serio, moim zdaniem luz wyrabia się z czasem w związkach, nie ma problemu żeby każdy znalazł dla siebie odrobinę chwili. Według mnie strzelanie od razu tekstem pt. ja potrzebuję przestrzeni, luzu, tzn. „Idź w chuj, czasem masz spierdalać, bo będę coś robił”. To jest mocne dystansowanie na starcie, w moim mniemaniu szkoda na to czasu. Niech sobie tam już w samotności robi pod tą kołderką to co robi w tych wolnych i luźnych chwilach.

Jestem świadomy tego, że jestem atrakcyjna/y, jeśli coś Ci nie pasuje, to znajdzie się na Twoje miejsce ktoś inny.
Tutaj największe problemy z rozgarnięciem mają kobiety, facet po pierwszym spięciu wyskakuje z takim lub innym tekstem o swojej zajebistości, a jedna z drugą trzęsie kolanami, jakby co najmniej stała na szczycie skoczni narciarskiej. Normalna reakcja w takiej sytuacji to powinien być kufel piwa na pysk, nie wnikam czy pełen, czy pusty. Takie egzemplarze się omija, Ci ludzie mają raczej skłonności do gnojenia innych, niż do życia w układzie partnerskim.

Także gdyby się to wam się kiedyś przytrafiło, to możecie stwierdzić „elo, strzałeczka, idź Pan/i w chuj, bez odbioru”.

To było pięć sztandarowych sytuacji, w których na 99% trzeba uciekać dalej niż pieprz rośnie, a nawet dalej niż kraina, w której psy dupami szczekają. Naprawdę, jeśli ktokolwiek do was wystrzeliwuje powyższe teksty na starcie, a czasem nawet w późniejszych fazach, to warto poważnie się zastanowić co tu się właściwie odłysolcywuje? Pamiętajcie też, że odrobina egoizmu nikogo jeszcze nie skrzywdziła, a nie jedną dupę od pęknięcia uratowała. Myślcie też czasem o sobie, bo nieraz lepiej posłuchać stękania babci „dlaczego Ty jeszcze nikogo nie masz, wnuczka Zosi to już po ślubie” niż męczyć się z jakimś niereformowalnym betonem żeby mieć z kim iść na imieniny wujka Stefana.

Singiel też człowiek, nie?

Pamiętaj, że możesz też zajrzeć na mojego Instagrama.

 

 

 

 

A photo posted by Adrian Kwiatkowski (@lysyzbloga) on

 

 

 

 

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Skomentuj Łukasz Obermann X

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

5 komentarzy

/* ]]> */