Jest 2 w nocy, leżałem grzecznie na kanapie, zamykałem oczko, już miałem iść spać. Spojrzałem na odpalonego laptopa, poprowadziłem małą rozmowę o niczym ze znajomą, wzrok skierowałem ku telewizji, w której Bear Grylls przemierzał przez szczyty Patagonii.

bear

W sumie trochę mnie to rozbudziło więc postanowiłem coś przeczytać przed snem, daleko nie chciałem szukać, przewinąłem ścianę na facebooku i widzę taki tytuł "Miley Cyrus to jest punk". Zaraz przypomniał mi się ostatni teledysk, lizanie młotka, kula i nieszczęsny występ na MTV. Nie skazywałem tego artykułu z góry na porażkę, może w sumie coś w tym jest? Przeczytam, sprawdzę.

Zanim napiszę co ja sądzę o tym tekście, o teorii którą próbuję wcisnąć nam autor muszę was uświadomić, że punk rocka słucham już jakiś czas, głównie polskiego ale i hamerykański lubię – taki np komercyjny Green Day czy Bad Religion. Byłem też na kilku koncertach, widziałem Dezertera czy Farben Lehre, byłem na wcześniej wspomnianym GD, więc uważam, że mam prawo coś powiedzieć.

Tak więc wróćmy do sedna sprawy, nie wiem co za impreza była w biurze vice, co tam brali i co pili ale było tego zdecydowanie za dużo. W zasadzie na wstępie czytamy, że Miley jest "kurewsko punkowa", z połową tej tezy mogę się zgodzić. Jej wizerunek jest "kurwsko" jakiś, jest mocny, jest buntowniczy. Szczególnie ostatnimi czasy ex-gwiazdeczka Disney'a skutecznie pozbywa się wizerunku miłej i słodkiej blondyneczki ale czy to wystarczy by nazwać ją punkówą? Chociaż z angielska "punk" oznacza coś zgniłego, szczyla, szczeniaka, śmiecia to ona w moich oczach nie pasuje do żadnej z tych kategorii. Punk rock to pogo, to tanie wino, to uderzanie w mass media, w rząd, wojsko, policję, to prawdziwy bunt a nie wyreżyserowany teatrzyk, który dostajemy od Cyrus i jej zaplecza, tak więc jak można napisać, że Miley to punk? Wyobrażacie sobie przy Wrecking Ball pogo? No chyba nie.

Dobra wiem, że autor tutaj jako argument stawia jej wizerunek, to co robi jej sztab PR, ta cała otoczka buntowniczki i reszta tego syfu ale przecież to jedno wielkie gówno. Zwykła komercha z kolejną gwiazdą na czele. Nie mogę powiedzieć jednak, że jest to nijakie, chociaż jej muzyka doprowadza mnie do szału tak samo jak Bieber, jak One Direction czy Beyonce to napisanie, że jest niewyrazista byłoby kłamstwem. Gdyby tak było to nie poświęciłbym swojego snu by pisać o niej w nocy a 3 coraz bliżej.

Może ona siedząc nago na kuli do wyburzania przesuwa pewne granicę, może kreuje coś nowego w muzycę o czym nie mam zielonego pojęcia ale niech nikt nie nazywa pop gwiazdy punkówą. Ja na miejscu prawdziwych punkowców wściekłbym się, przechylił butelkę a na swoim koncercie zafundowałbym takie pogo, że zgrzytałyby zęby, krew z nosów lała by się strumieniami.

PS Chcecie punkową królową? To poznajcie Wendy O Williams i jej The Plasmatics albo Exene Cervenke.

PS2 Punk Not Dead! Oi!

Ten wpis nie jest atakiem na Miley, mam ją w nosie a ona mnie tym bardziej bo nie wie nawet, że taki Kwiatek istnieje. Wściekam się po prostu jak jakiś Dan wypisuje taki syf a skoro mam bloga to sobie o tym napiszę, bo mogę.

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Leave a Comment

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

3 komentarze

/* ]]> */