Dzisiaj przyszła do mnie przesyłka i nie była jaka. Listonosz przyniósł mi płytę, na którą czekałem z ogromnym zniecierpliwieniem – L.U.C – Sleepoholic – słuchowisko, które dostroi Cię lepiej niż cokolwiek innego.

To, że jestem fanem Łukasza Rostkowskiego nie podlega żadnym wątpliwościom, zresztą pewnie zdajecie sobie z tego sprawę, jego poprzedni album pojawił się na blogu no i nie raz linkowałem na fanpage’u do jego utworów.  Ten krążek to kolejne słuchowisko, kolejny strzał w 10, nie wiem skąd ten facet czerpie pomysły, co bierze, kogo zna ale chcę się tego dowiedzieć i mam nadzieję, że kiedyś osobiście go o to zapytam. Powiecie talent a ja wam odpowiem, że talent to za mało by stworzyć coś takiego jak Sleepoholic.

Na płycie jest 10 utworów, trwających razem 45 minut.  Każdy z nich wprowadza mnie do oazy spokoju, pozwala pogrążyć się w marzeniach, po prostu odpływam. Co ciekawe poprzednie produkcje Łukasza były energiczne, dodawały raczej vigoru niż wyciszały, tutaj mamy całkowite przeciwieństwo tego co otrzymywaliśmy wcześniej. To źle czy dobrze? Ani jedno ani drugie, to doskonale. Kolejny raz L.U.C potwierdził, że jest jedyny w swoim rodzaju, kolejny raz zaskoczył, kolejny raz nie zawiódł. Kontemplacja przy tych kawałkach to pikuś, coś dobrego na sen? Też świetnie się nada.

LUC - sleepoholic

Tego rodzaju ambient nie trafi w gusta wszystkich, to pewne, sam autor na facebooku był zaskoczony tak szybkim wyprzedaniem kolekcjonerskiej edycji, fani zaufali mu w ciemno, też to zrobiłem, dlatego mogę wam o tym napisać.

Kolejnym smaczkiem jest samo wydanie, płyta nie ma zwykłego opakowania, jest wydana w poduszce, co genialnie nawiązuje do jej tytułu. Czy ktoś w Polsce na to wpadł wcześniej? Nie mogę sobie przypomnieć. Cóż kolejne potwierdzenie, że mamy tutaj do czynienia z ponad przeciętnym artystą.

Komu poleciłbym Sleepoholic?

Wszystkim ścigającym się z czasem, każdemu kto nie ma czasu na dupie usiąść, odpocząć. To wydawnictwo zmusi go do tego, da mu relaks, chwilę dla siebie. Słuchając jej w głowie same pojawiają się wizję odpoczynku, ja już przy drugiej piosence myślałem o odrobinie whisky z lodem i colą, o palącym się ogniu w kominku, o sobie.

Jeśli miałbym wystawić tej płycie ocenę w skali 0-10 to byłaby to 20. Żadne wydanie mnie tak nie zaskoczyło, żadne a trochę mam ciekawych edycji płyt.

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Skomentuj Janusz X

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

12 komentarzy

/* ]]> */