Nie chciałem puszczać tego tekstu wczoraj, wszyscy byli zalatani, każdy myślał o zniczach, kwiatach, niektórzy z was pewnie byli częścią rewii cmentarnej. Zresztą nic w tym dziwnego, my Polacy tak po prostu mamy. Jednak dzisiaj, większość z nas jest po cmentarnych podróżach – jakkolwiek dziwnie to brzmi – i może spokojnie usiąść, poczytać i zastanowić się nad sobą.

Śmierć to cholernie trudny temat, wiadomo tylko że zawsze przychodzi ona niespodziewanie. Możesz przygotowywać się na nią dniami, miesiącami, możesz mieć postawiony 'wyrok' przez lekarzy a i tak ostatnie ludzkie tchnienie, ostatni wdech i wydech jest zaskoczeniem, jest niezwykle trudny do przyjęcia. Chociaż doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że nikogo z nas to nie ominie to nie myślimy o tym. Czy słusznie? Nie wiem.

Śmierć przychodzi i zadaje ból żyjącym, wstrzykuje w nich dawkę cierpienia, rozpaczy. Wypełniając nasze serce pustką, ciszą która karmi się naszymi myślami. To wszystko zżera nas od środka, robi to na żywca do momentu aż czas zacznie działać, aż zacznie goić rany, wypełni głowę wspomnieniami, wypełni codziennymi zajęciami.

Jednak czy ktokolwiek z was myślał co czuję wtedy umierający? Co myśli? Ja nigdy, boje się myśleć na ten temat, nie chce wyobrażać sobie co ma w głowię osoba, która wie, która czuje, że to koniec, że wraz z ostatnim wydechem ucieka z niej ostatnia iskra życia.

Dlatego mając szanse żyć warto pomyśleć o tym jak chcemy to robić, co chcemy osiągnąć, co zdziałać by zostało po nas jak najmniej niezałatwionych spraw, bo wszystkiego nie zdołamy zrobić, to pewne. Zawsze zostanie coś…

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Skomentuj Ewa Rojczyk Vel Rojek X

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

6 komentarzy

  • Też naszły mnie różne myśli, kiedy wczoraj wieczorem jechałam do domu. I stwierdziłam, że nie ważne kiedy by ten moment nie nadszedł, nigdy nie będę na niego gotowa. Ale im dłużej żyję, tym bardziej mogę się starać, by przed śmiercią nie mieć do siebie pretensji, że czegoś nie zrobiłam. Pokłóciłam się nawet o to z mamą, bo ona woli żyć długo i spokojnie, niż tak jak ja niebezpiecznie i nie wiadomo jak długo. Przecież to musi być smutne, kiedy człowiek ma nudne życie i zero niesamowitych wspomnień…Czyż nie? A nie zawsze jest czas, by to wszystko nadrobić. Więc nie myślmy o śmierci, żyjmy chwilą i spełniajmy marzenia!

  • Według mnie strach przed śmiercią zależy od stosunku do tematu jeszcze za życia.ja śmierci się nie boję, żyję i się tym cieszę ale codziennie ” dzisiaj” może być tym ostatnim. Jeżeli miałabym o tym myśleć cały czas, kalkulować czy lepiej jest ” być” czy ” żyć” to ja jednak wolę to drugie. Jakoś nie nam nawet ochoty rozpisywać się dalej o moim zadaniu bo to kwestia tak indywidualna, że zawsze będą różne zdania a mi nie chodzi o aprobatę i przytaknięcie. Ten temat co roku powraca i co roku są mniejsze lub większe rozbieżności zdań.

/* ]]> */