Konkursy są fajne i cieszy mnie, że bierzecie w nich udział ale wpisy normalne też się muszą pojawiać, cała reszta to tylko dodatek i podziękowania za to, że jesteście.

Dzisiejszy wpis miał być inny, napisałem go wczoraj w nocy i miałem go po prostu dzisiaj wystawić ale cały dzień w towarzystwie Agnieszki i jej dwóch koleżanek zmienił moją koncepcję, na jaką? Nie mam zielonego pojęcia bo tworzę to w trakcie.

Większość dzisiejszego dnia spędziłem w łódzkiej Manufakturze, wybraliśmy się na zakupy, ja usiłowałem kupić buty a moja znajoma cokolwiek. Nie udało się nikomu, następnie spotkaliśmy się z jej koleżankami (teraz śmiem powiedzieć, że i z moimi), fajne dziewuchy, trochę moje typy, lekko szurnięte w główkę ale co do czego wydają się całkiem rozgarnięte, czas pokaże. Wspólnie udaliśmy się do Bierhalle na piwo, jedno z nich (Pils, nie mylić z piss) według Agi pachniało wątróbką, nie wiem, nie odczułem tego, smakowało mi i wydanie 8zł na 400ml piwa mnie nie zabolało a mogło, przecież jestem studentem. Następnie poszliśmy do kina, wybór nie był prosty, każdy chciał obejrzeć co innego, jakoś się jednak dogadaliśmy i obejrzeliśmy Konesera. Szczerze mówiąc nie byłem zachwycony, melodramat i ja, do tego zmęczenie, obstawiałem, że zasnę.

Nie zasnąłem, szczerze mówiąc nie miałem ochoty spać, nie dlatego, że siedziały obok mnie świetne dziewczyny, wciągnąłem się w film. Giuseppe Tornatore wyreżyserował genialny film, który mnie po prostu zachwycił. Nie miałem pojęcia, że takie cos grają w kinach a przed wejściem słyszałem opinię, że to idealny film dla kobiet. W głowie krążyła mi jedna myśl, mianowicie "kurwa, jak się z tego wykręcić i pójść na coś innego"? Na szczęście dziewczyny zaciągnęły mnie na salę kinową nr 11. Zacząłem przekonywać się do filmu widząc obsadę, szczególnie tych dwóch panów Geoffrey Rush oraz Donald Sutherland, którzy grali przy okazji przyjaciół robiących niezłe wałki na aukcjach sztuki. Jak to w melodramacie pojawia się wątek miłości, między starcem a chorą młodą kobietą, która gdzieś oszukuje. Nie chcę robić wam spoilerów więc oszczędzę wam szczegółów. Genialne w tym filmie jest to, że główny bohater zmienia się na naszych oczach, teoretycznie stary i niereformowalny wizjoner, kolekcjoner dzieł sztuki staje się czułym i kochającym mężczyzną gotowym na największe poświęcenie w imię miłości. Nigdy nie pomyślałbym, że taki wątek mnie zainteresuje, a jednak. A zakończenie filmu? Robi niezłą sieczkę w głowię, polecam.

Oczywiście nie obyło się bez wkurwiającego szelestu jedzenia za plecami i innych, zresztą pisałem o tym już jakiś czas temu tutaj.

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Skomentuj Kwiatek X

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

5 komentarzy

/* ]]> */