Juwenalia, święto zachlanych jak świnie studentów ale przecież po nauce musi być czas na zabawę.

Dziwki, wódka i lasery – tak mniej więcej można przedstawić ogólny zarys juwenaliów, pytając kogokolwiek o tego typu imprezy usłyszymy podstawowe odpowiedzi takie jak pijaństwo, seks, narkotyki i koncerty. W sumie sama prawda, nie ma co ukrywać, że 99% studentów idzie się nakurwić i ew. pobawić się na jakimś koncercie. Znajdą się też tacy, którzy biorą udział w turniejach sportowych, pokazach ratowniczych czy innych bezalkoholowych eventach towarzyszących głównej imprezie. Uroki młodości i studiowania dziennego, wiem co mówię …

Ale czy jest w tym coś złego? Nie. Dlaczego młodzi ludzie nie mogliby się masowo upić, wybawić w swoim towarzystwie i pójść do domu? Nie mówię tutaj o pojebach, którzy po 2 lufach i jednym piwie idą wyrywać ławki w parkach bo to nie ludzie, to alkokozaczki, które zwykle i tak się gaszą na widok niebieskich światełek bądź donośnego „zajebać Ci chuju?!” zza rogu. Mam na myśli ludzi, którzy potrafią się 'kulturalnie’ napruć i nie zrobić przy tym nikomu ani niczemu krzywdy.

Juwenalia mają swój urok, te wszystkie przyśpiewki, rywalizacje akademików czy samych uczelni, np kto w Łodzi nie zna przyśpiewki „Uniwerek rozchyl uda bo nadciąga Polibuda!”. Nawet widok pijanej i namiętnie całującej się pary ma coś w sobie. Zwykle ludzie (nawet studenci) nie dopuszczają się tego co potrafią zrobić w ciągu tych kilku dni. Wzrasta odwaga, poczucie własnej wartości i przy okazji niedojebania umysłowego ale i w tym można znaleźć plusy. Nie można jednak zapomnieć o minusach takich jak częsty widok rzygających kolorowych sweterków czy zaszczane wszystkie rogi, trawniki, samochody. Jednak najbardziej wkurwiające są dresy z osiedla obok, przyjdzie wypije piwo (albo i nie) i szuka szczęścia, podchodzi do jednego chłopaka i jeb bomba, oczywiście w pogotowiu stoi jego 15 kolegów co by się ich ziomek nie zdziwił jakby losowo zaczepiony chłopak miał za sobą 3 lata treningów muay thai i wypierdolił ich łysolcowi (nie mam nic do łysych, sam jestem ale ciężko spotkać dresa z grzyweczką) wszystkie zęby.

Czy naprawdę warto iść na juwenalia? Zdecydowanie tak, chociaż raz w życiu i nie ważne czy studiujesz, masz zamiar czy masz to w dupie. Warto zobaczyć jak tego typu impreza wygląda od wewnątrz, będzie to na pewno cenne a może i przyjemne doświadczenie.

PS Poruszanie się w dużej grupie zmniejsza (na ogół) ryzyko wpierdolu.

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Leave a Comment

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

2 komentarze

/* ]]> */