Jestem świeżo po obejrzeniu filmu Sekretne życie Waltera Mitty. Jestem pod jego ogromnym wrażeniem, jestem niebywale zaskoczony jak ten film pasuję do tego bloga. Jak idealnie odnosi się do jednego z moich tekstów.

Obiecałem sobie, że nie będę często recenzował filmów bo te teksty to takie typowe zapychacze. Rozumiecie? Nie mam weny to napiszę coś o filmie, który akurat miałem okazje oglądać. Wolę pisać gdy coś jest naprawdę kiepskie albo genialne. Cóż, Sekretne życie Waltera Mitty jest zjawiskowe, jest białym krukiem pośród filmów do tego idealnie komponuje się z moim wpisem o byciu mordercą, który (o ironio losu!) przypominałem wam dzisiaj na facebooku.

W tekście podejmuję temat zabijania marzeń wynikający z lenistwa, z pewnym obowiązków i innych wymówek. Dokładnie tak samo jest w tym filmie. Tytułowy bohater zmaga się z trudami życia, do chwili gdy spotyka na swojej drodze negatyw 25. Ten impuls, ten symbol i pewna kobieta dają mu siłę i motywację do zerwania ze swoim dotychczasowym życiem, do podjęcia walki, do realizacji swoich największych pragnień z młodzieńczych lat. Akcja rozgrywa się początkowo powoli ale nie monotonnie, co najważniejsze nie jest od tak, po prostu przewidywalna. Film rozkręca się z każdą minutą, wciąga i to bardzo, do tego idealnie dopasowana ścieżka dźwiękowa.

Co ciekawe scenariusz został oparty na krótkich historyjkach Jamesa Thurbera, które zostały potem zebrane w jedną książkę. Ten film nawet nie jest pierwszym, który się wzorował na tej historii, jest remake'm produkcji z 1943 roku. Jest to jedyna produkcja filmowa, która skłania mnie do przeczytania książki, na której została oparta, żaden Władca Pierścieni czy Harry Potter nie zrobił ze mną tego czegoś, nawet nie wiem jak to nazwać. Ten film jest wizją życia, która rodzi się w głowie każdego pogrążonego w marzeniach dziecka, więc jeśli jeszcze potrafisz marzyć bądź miałeś do tego głowę w dzieciństwie nie możesz opuścić tej pozycji.

Sekretne życie Waltera Mitty to produkcja kompletnie oderwana od rzeczywistości ale tocząca się w jej realiach, dziwne prawda? To nie Avengers czy nowy Spiderman ale czuć tam wątek fantastyki, ale najpierw jesteśmy poczęstowani dramatem, który z czasem przemienia się w komedię. Cholera! Nie wiem jak oni to zrobili ale zrobili to doskonale.

 

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Skomentuj Kwiatek X

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

11 komentarzy

  • A ja właśnie nie rozumiem tej fali pozytywów wokół filmów. Pomysł na film – ciekawy, przyznaję. Ale moim zdaniem ten pomysł nie został wykorzystany do końca, film dość spłycony i dość hollywoodski.

  • Oglądnęłam.
    Mimo, iż faktycznie czuć w nim nutkę „hollywood’u” to tak na prawdę nie wiem co mam napisać. Jestem pod ogromnym wrażeniem i z dużą ilością sympatycznej, pozytywnej energii :)

    Czekam niecierpliwie na kolejny wpis.

  • widziałam, i też o tym napisalam.
    właśnie dlatego, że ten film niebywale pokazuje, jak jeden mały krok, którym wychodzimy poza wlasną strefę komfortu może zmienić nasz życie.
    a o pięknych widokach przy okazji poszukiwan Waltera już nie wspomnę

  • Osobiście podobał mi się impuls do zmiany swojego lifestyle’u, który podsunął mu ten gościu od tego portalu w internecie. Zadał mu mniej więcej pytanie : Co Pan zrobił w życiu najbardziej szalonego ? Gdy Walter uświadomił sobie,że praktycznie nic to wtedy się zaczęło na dobre + ten zagubiony negatyw. Wyrwał się z rutyny życia,a reszta jakoś sama się ułożyła i zdobył wejścia na profil, których tak oczekiwał i zdobył chyba w końcu tą kobietę, na której mu zależało na początku :) Świetne widoki, świetna muzyka i świetne przesłanie jak dla mnie 9/10 :)

  • Trafiłam na Twój blog po wyszukaniu w google informacji na temat filmu Sekretne Życie Waltera Mitty. Film świetny, uświadomił mi, że świat jest po to aby go odkrywać, a nie siedzieć na zadku. Po przeczytaniu Twojej.. nazwijmy to recenzji stwierdziłam, że piszesz z sensem i pojawiło się pytanie „co to w ogóle za blog?”. Zaczęłam więc czytać inne wpisy i jestem pozytywnie zaskoczona. Ogólnie mam podobne zdanie do Ciebie w wielu kwestiach, ale dowiedziałam się też wielu nowych rzeczy. Dobrze wiedzieć co myślą faceci (chociaż oczywiście nie każdy ma takie same poglądy). W każdym razie znalazłeś we mnie nowego czytelnika, nie przestawaj pisać dopóki piszesz z sensem! Trzymaj się ;)

/* ]]> */