Jedną z zalet obecnych czasów, które dotychczas jebe jak tylko się da jest to, że starają się wypromować sport jako coś modnego, cool i trendy. Tylko czy bieganie jest naprawdę takie zajebiste i relaksujące? Tak i nie.

Dzisiaj postanowiłem znowu wrócić do biegania, wieczór, śnieżek sobie prószy, niby fajnie. Podjąłem taką decyzję bo się trochę opierdalałem i czas wziąć się za siebie, jednak nie lubię takiego chujowego truchtania bez celu, bez emocji, bez niczego. Preferuje bieganie interwałowe, które zimą jest przechujowe. Interwały to biegi, w których na przemian biegniemy truchtem a potem sprintem i tak na przemian. Ponoć nie jest to dla amatorów ale gówno prawda. Jak się czasem przesadzi i przeceni swoje dzisiejsze możliwości to zbiera się na wymioty i robi się słabo ale czego się nie robi dla dobrego samopoczucia w wiosenne i letnie dni. Tak więc dzisiaj wyznaczyłem sobie 7km trasę, założyłem dresy, buty, czapkę, rękawiczki i poszedł!

Pierwszą chujozą jaką napotkałem na swojej drodze jest śnieg. Aktualnie jest +1°C więc padający mocno śnieg to jedna wielka chodnikowa ci(a)pa, która na dodatek jest ciężka, więc sam bieg jest dość niewygodny i w moich odczuciach utrudniony. Ale jebać to, nikt nie mówił, że będzie łatwo. Kolejnym irytującym aspektem jest to, że nadal mimo wszechobecnej kampanii o tematyce ruszajmy dupska, bądźmy zdrowi widok biegnącej osoby w taką pogodę wywołuje wciąż falę komentarzy typu „co za pojeb?”. Chociaż jest to coraz rzadsze zjawisko to dzisiaj wyjebane ślepia starych dewotek dało się odczuć na swoich plecach. Ja nie komentuje jak jedna z drugą popierdala do spowiedzi, daje na tacę by potem wyjść z kościoła i drzeć papę „ty jebany żydzie”, oczywiście na sąsiada.

Dzisiejszy bieg pod wieloma względami był chujowy, nie tak sobie wyobrażałem mój początek sezonu. Zrelaksowany czułem się dopiero pod prysznicem ale plusy usiłuje dostrzec. Mam nadzieję, że jutrzejszy kompleks sztangowy będzie bardziej udany a jeśli nie no to chuj, trzeba będzie przez zaciśnięte zęby zapierdalać.

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Skomentuj Kamysto X

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

2 komentarze

/* ]]> */