Dzisiejszy wpis jest inspirowany moją korespondencją z pewną dziewczyną, nie znam jej, nawet nie mam pojęcia jak wygląda, napisała do mnie bo uznała, że robię dobrą robotę na blogu. Jednak to co było w tej wiadomości zachwiało nawet mną, odpisałem jej najlepiej jak potrafiłem, zresztą zawsze wam odpisuje i mój mail, prywatny oraz publiczny facebook czy twitter zawsze są dostępne.
Masz zakaz czucia się gorszym
Marysia – tak nazwijmy dziewczynę, która się ze mną skontaktowała – napisała do mnie dość rozpaczliwego maila, nie pokaże go wam bo jest w nim sporo jej osobistych i bolesnych doświadczeń, z tych słów biło poczucie bycia gorszym. Ona otarła się o swoje osobiste piekło, każdy je ma, niekiedy fundujemy sobie sami a innym razem łapiemy się na pułapki zastawione przez innych. W zasadzie to ją rozumiem, mnie też nie oszczędzano i poczułem atomowy podmuch życia kilka razy, jednak ja mam charakter, który mi nie pozwala się zaszczuć, poddać się, Marysia nie ma takiej umiejętności, zresztą jest tego świadoma.
Pisząc do mnie oczekiwała rady co ma zrobić, nie dostała jej, otrzymała tylko opinie osoby obcej, kompletnie nie związanej, zimne spojrzenie, tylko tyle mogłem jej zaoferować, przynajmniej na początku. Jednak nie byłem w stanie tak łatwo odpuścić, najzwyczajniej w świecie jej współczułem, dlatego mailowaliśmy przez pewien czas, próbowałem pomóc zbudować w jej świadomości to, że nie jest wcale gorsza od innych, chyba się udało, maile zaczęły być lżejsze, coraz mniej w nich było żalu, rozpaczy a zaczęła pojawiać się pewność siebie, wiara w swoje umiejętności. Nie wiem czy zrobiłem dobrze, nie jestem psychologiem, nie mam nic z psychologią wspólnego, ponoć dobrze słucham a to często wystarcza.
Po co wam o tym piszę? Oficjalnie wydaje zakaz czucia się gorszym, nie dajcie sobie wmówić, że jesteście miernotami, które nic w życiu nie osiągną. Zresztą kto komu dał prawo wyrażać takie opinie? Każdemu podwinie się czasem noga, potem znowu i kolejny raz, jednak po każdym upadku trzeba wstać, wyciągnąć wnioski i robić dalej swoje. Nie róbcie z siebie zakąpleksionych czubków, którzy boją się wziąć swoje życie w garść, bo nigdy nie jest za późno by coś zmienić w swoim życiu. Jeśli jest ciężko i poradzenie sobie z tym samotnie jest za trudne to wal do znajomych, jeśli są bandą dziwnych ludzi i boisz się tego to uderz do kogoś obcego, chociażby psycholog jest dobrym wyborem. Nie wszyscy muszą tak jak ja bombardować przeszkody bez pomocy innych, taki jestem, Ty nie musisz taki być ale nie możesz czuć się gorszy, przecież jesteś wyjątkowy.
Dziękuje Marysiu za to, że mogłem o Tobie wspomieć w tym wpisie, trzymam kciuki za Ciebie.
dołki nie są po to, żeby się w nich wylegiwać, lecz po to, aby z nich wychodzić. ;)
i wyciągać wnioski by znowu w nie nie wpaść.
http://www.youtube.com/watch?v=pcZVpVwghcw
muzycznie uderzyłbym raczej http://www.youtube.com/watch?v=f_6UKzZqb5w
No dobra – dziewczyna która wszystko ma gdzieś.
http://www.snobka.pl/artykul/lizzie-velasquez-piekno-pochodzi-z-glebi-duszy-15211
Ciężko choroba. A przecież żyje jakoś i daje innym siłę. A co mają powiedzieć ludzie ciężko chorzy którym zostały dni, tygodnie, miesiące? Leżący gdzieś bez bliskich w szpitalnych łóżkach i czekający na koniec?
Trzeba dostrzec, że większość z nas jest niesamowitymi szczęściarzami. Po prostu trzeba zobaczyć jak często śmieszne są nasze problemy.
Sam mam niestety z tym problem. Ale jak przypominam sobie tą czy inną osobę jak odważnie odchodziła pomimo, że na samą myśl o tym ja człowiek zdrowy odgradzam się od takich myśli… A niedługo potem „co powie szef?” „iść czy nie iść z nią na kawę”.
Matko ręce opadają – mówię teraz o sobie.
A Lizzie Velasquez jest dla mnie bohaterką.
a ja plecam http://www.youtube.com/watch?v=IVBn9O0HsiE
Czasem nie trzeba być nawet „ofiarą wmawiania”, że jest się gorszym. Wystarczy coś usłyszeć jeden jedyny raz w życiu i zostanie na zawsze. Ciężko się tego pozbyć.
Żeby nie było tak smutno, to polecam
http://www.youtube.com/watch?v=tvbyY7oMT2E
Ja niestety całe życie czuję się gorszym od innych i już nic tego nie zmieni. ;(
Mam koszmarnie duże łysienie plackowate, które nie dało się wyleczyć, jąkam się, jestem b. nieśmiały, małomówny, milczący, wycofany, lękliwy, nudny, b. słaby fizycznie (jakbym mięśni nie miał), mam kłopoty z pamięcią, jestem bezrobotny ok. 15 lat, bo nic nie potrafię, mam nieatrakcyjną twarz, …..; nigdy nie miałem żadnej dziewczyny, ani przyjaciół, ani kolegów i raczej nie będę mieć, bo jestem zbyt beznadziejny; od 20-tu lat męczę się z dystymią i okresami ciężkiej depresji . Od 20 lat myślę ciągle o samobójstwie, ale lękam się to zrobić i wylałem morze łez.
Nie z takimi problemami ludzie sobie radzą. Wystarczy zmienić podejście na moje ulubione: „ja kurwa nie dam rady?”.
Zapomniałem napisać, że mam złe doświadczenia z ludźmi ( z rówieśnikami, rodzicami, młodszym rodzeństwem, …)