Pomimo masy rzeczy, która mi w tych czasach przeszkadza jest coś co czyni je obecnie najlepszymi w historii naszej cywilizacji. Co mam na myśli? Darmowy dostęp do wiedzy, praktycznie na każdy temat ale czy potrafimy to wykorzystać?

W dobie internetu można nauczyć się wszystkiego, doświadczam tego każdego dnia. Bloguję ale to nie ogranicza się do pisania tekstów, muszę zapoznać się z tematyką w social media (fejsbuki, twittery i inne diaboły), wciąż rozwijać swoją wiedzę z zakresu programowania front-endowego i takie tam. Wcześniej jako szczyl z podstawówki strasznie jarałem się fotomontażami, stwierdziłem, że sam nauczę się je robić, jak postanowiłem tak zrobiłem, do tej pory nie jeden fotograf pytał się mnie jak coś zrobić, jak uzyskać taki i owaki efekt za pomocą programu.

Jak widać na powyższych obrazkach da się czegoś nauczyć samemu. Szkoda tylko, że nieliczni z tego korzystają. Internet służy do oglądania jakiś przykrych kotów. Czy naprawdę nie ma lepszej rozrywki? Trzeba wpatrywać się w te niedorobione futrzaki?

Sieć jest niekończącą się kopalnią wiedzy, która co najważniejsze jest często darmowa. Niestety znaczna cześć społeczeństwa nie potrafi z tego skorzystać. Użyteczność internetu w wielu przypadkach kończy się na pornosach, facebooku czy instagramie, youtube i ściągnięciu jakiejś gry czy filmu. To trochę tak jakby mieć samochód, chodzić posiedzieć w nim i posłuchać muzyki no niby można ale czy ma to jakiś sens? Nie twierdzę, że wszyscy powinni uczyć się czegoś całkowicie nowego, poznawać coś od samych podstaw ale można by pogłębić swoją dotychczasową wiedzę, chociażby na temat swojego hobby. Rozrywka i wiedza w jednym, czy to nie brzmi idealnie?

Zamiast tego mamy cywilizację, która jest pokoleniem kretynów, leni i lansiarzy. Odnoszę wrażenie, że z roku na rok jesteśmy coraz głupsi. Nawet filmy nie są zbytnio wymagające, ciągle to samo, przejście gry nie zajmuję 2 tygodni tylko 6 godzin a jak czytam, że 90% ludzi nie potrafi przejść poziomu 1-1 w Super Mario Bros to ręce mi opadają.

Czyż to nie paradoks, że w dobie ogólnodostępnej wiedzy jesteśmy coraz większymi debilami?

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Skomentuj Magda X

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

7 komentarzy

  • Wydaje mi się, że, paradoksalnie, dostęp do wiedzy nas rozleniwił.
    „Po co przejść grę samemu, skoro w necie na pewno są jakieś kody albo przynajmniej podpowiedzi jak zrobić to szybciej?”
    „Po co uczyć się czegoś na pamięć, skoro można to znaleźć w wikipedii?”
    „Po co przeczytać książkę, skoro ktoś gdzieś na jakiejś stronce na pewno już ją streścił?”
    Niestety w takich czasach żyjemy (troszkę przerażające). Ja staram się korzystać z internetu jakoś w miarę mądrze, wykorzystywać go właśnie do poszerzania wiedzy, bo to chyba jest w nim najfajniejsze. Jednak nie wszyscy dostrzegają te możliwości :(

    • Jednak lepszy i szybszy dostęp do informacji i ogólnie szersza wiedza w wielu dziedzinach sprawia, że więcej się od nas oczekuje w szkole i w pracy, żyjemy szybciej, więc z czegoś musimy zrezygnować aby móc spełnić wszystkie wymagania. Ogólnie wydaje mi się, że np. Wikipednia i inne tego typu(szczególnie na etapie szkolnym) jest fajnym zjawiskiem-jeżeli dzieciak nie będzie ambitny to nawet czy istniałaby wikipednia czy nie to i tak jak nie bedzie chciał to się nie nauczy a tak to chociaż zda do następnej klasy. Ogólnie super jest to, że często pojawia się pod opracowaniami bibliografia dzięki czemu można zweryfikować pewne informacje (często sprawdzałam i faktycznie informacje pokrywały się, były to cytaty z książek, które wypożyczałam), więc trzeba nauczyć się wydobywać informacje, które są wiarygodne. Nie wiem czy społeczeństwo jest głupsze, ale akurat tego typu pomoce mnie nie rażą bo wiem, że największy problem stanowią tu nauczyciele, którzy mało profesjonalnie podchodzą do naucznia (a pedagodzy z nich jeszcze gorsi), nie motywują, nie zachęcają, jedynie wymagają posiadania wiedzy, która za 2 lata będzie bezużyteczna, więc nic dziwnego, że dziecko przechodzi okres buntu nie rozumiejąc, że musi się uczyć, bo faktycznie po co?Nie twierdzę oczywiście, że nie powinno sie wymagać, ale podejście nauczycieli nie jest odpowiednie. Dziecko powinno kształcić swoje pasje a nauczyciel powinien je w tym wspierać, bo dobrze pokierowana pasja może być przepustką do satysfakcjonującej pracy. A już na pewno nie powinno się uczyć NA PAMIĘĆ!

  • Za bardzo tragizujesz :) Fakt, są osoby, które tak korzystają z Internetu, bo… nic im więcej do szczęścia nie potrzeba. Internet to kolejna zabawka, gadżet i to wszystko. Internet jest dla ludzi, którzy chcą więcej i potrafią z tego więcej korzystać. That’s all :)

  • A ja tam wolę wiedzę książkową. Jeśli mam szukać czegoś w internecie, to wolę iść do biblioteki i wypożyczyć książkę. Nie do końca ufam temu, co jest tu zamieszczane. Czasem nie mam wyjścia, ale staram się tego unikać. Oczywiście są sytuacje, w których internet jest niezawodny i pomaga. Na przykład w sprawdzaniu, czy to, po co idę do biblioteki rzeczywiście się w niej znajduje. Pozwala to zaoszczędzić masę czasu.
    Ale tak poza tym, to jest to dla mnie dodatek do życia, do książek, do ludzi. Nigdy nie zastąpi realnego świata, który jest najlepszym dostarczycielem wiedzy wszelakiej. Ludzie stają się debilami właśnie dzięki temu, że mają łatwiej. Pozornie. Jak już coś znajdą w sieci, to nawet nie czytają ze zrozumieniem, bo ślepo wierzą w prawdę, która jest tu głoszona. A to jeden z podstawowych błędów. Ale taka już jest ludzka natura…jesteśmy leniwi.

  • Moi studenci dostają po łbie, jak przepisują bezmyślnie głupoty z Wikipedii do sprawozdań z laborek. Albo jako źródło literatury w bibliografii wpisują „Internet” bez wskazania witryny i daty pobrania informacji. Niestety często nie umieją oddzielić bzdur od przydatnych informacji i nie rozumieją, co to weryfikacja informacji. A ja z uporem maniaka próbuję ich tego nauczyć.

    PS. Ej, jakich znowu „przykrych” kotów? :)

/* ]]> */