Wiecie jak to jest, ludzie mówią, że aby być razem wystarczy się kochać bo miłość przezwycięży wszystko. Jak dla mnie to gówno prawda.

Uczucie jest fajne, ta chemia, potrzeba bycia z kimś blisko, wspólne wypady, śmiech. Nawet zatwardziały singiel taki jak ja musi chylić przed tym czoła bo nigdy nie wiadomo kiedy go dopadnie, zawsze powtarzałem znajomym, że nigdy w życiu nie wejdę w długotrwały związek, nie wspominając już o instytucji małżeństwa. W pierwszym aspekcie ostatnio wymiękłem, pojawił się dość mocny blond argument, chociaż ja nigdy nie przepadałem za blondynkami ale cóż poradzić, dobra jest pomimo tego, że działa mi czasem na układ nerwowy.

W związku z tym naszła mnie pewna refleksja, jest to podyktowane również tym co mówi mi moja znajoma (całkiem fajna dziewucha, mały Adolf H. z charakteru ale na mnie to nie działa), opowiada o swojej relacji z chłopakiem. Lubię tego słuchać, uczę się wciąż, wyciągam wnioski i uważam, że przez to staje się ciut bardziej kumaty w sprawach damsko-męskich. Poderwać dziewczynę na chwilę to żaden problem, utrzymać ją na stałe to wyczyn. Zapewne zastanawiacie się  „zaraz, zaraz, gdzie to wyzwanie?”, już tłumaczę.

Zauważ drogi czytelniku, że przelotny romans to krótka chwila, nie wymagająca więcej niż 5 minutowego wysiłku w celu oczarowania swojej wybranki, potem już z górki, natomiast w przypadku stałej relacji trzeba takie zabiegi stosować ciągle, popadniesz w monotonność to zginiesz, przepadniesz, stanie się nudno i po czasie nawet miłość tego nie uratuje. Uczucie nie przezwycięży braku czasu, różnych tłumaczeń dlaczego nie, nie wygra też z wpływem znajomych a nie ukrywajmy, że szczególnie kobiety są podatne na słowa swoich koleżaneczek, mamy, taty i szczekającego psa, jak ja tego nie cierpię. Związki to więcej wyrzeczeń niż profitów, czasami trzeba ustępować i niech mi nikt nie wmawia, że prawdziwy facet zawsze stawia na swoim, nie da się a jak będziesz ślepo w to brnął to nie dotrzesz po torach do końcowej stacji (if u know what i mean). Ogólnie jeden wielki rozpierdol, życie to nie hollywood i nie wszystko musi skończyć się happy endem. Na szczęście na to co się dzieje największy wpływ masz Ty i Twoja kobieta, jeśli prócz seksu jest między wami dialog to gratuluję, masz szansę na dłuższy i prawdziwy związek. Jeśli relacja wygląda inaczej to nie wiem czy sensowne jest ciągnięcie tego na siłę.

Zdaje sobie sprawę z tego, że seks jest bardzo ważnym aspektem w miłości, poczucie bliskości, oddanie się i inne ale to rozmowa i wzajemne zrozumienie są fundamentami każdego udanego związku. Dlatego przelotne romanse są łatwiejsze, rozmowa może być tylko jeden jedyny raz, zrozumienie? Po co? Problem rodzi się gdy się zaangażujesz i nagle zostajesz odcięty, kwiczenie i stękanie gwarantowane, ba nawet większe niż po 5 letnim związku bo przecież jeszcze nie zdołałeś dobrze poznać wad tej kobiety a tu jeb. Rozumiesz? Jeb, nie ma nic, niczego, a Ty nie wiesz zazwyczaj dlaczego.

Mężczyzno muszę Cię zmartwić, odpowiedzialność za związek leży na Twoich barkach, bo to Ty musisz czasem zaskakiwać, być skurwysynem i jednocześnie miłym misiem. Pamiętaj tylko, że należy szanować siebie, bo jeśli pozwolisz sobie wejść na łeb stajesz się przegrany, nie masz nic do gadania i zamiast kobiety masz Panią, która Tobą włada. Twoja miłość nie będzie żadnym wytłumaczeniem, bo to nie wszystko, bo to nie tlen, który jest niezbędny do życia.

PS Zapraszam na facebooka.

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Leave a Comment

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

/* ]]> */