To co za chwilę przeczytasz jest prawdziwe, wydarzyło się naprawdę, więcej niż milion razy a Ty być może nie zdajesz sobie z tego sprawy. Zedrzyjmy więc z tego kolorowe ubrania i ukażmy prawdziwe lico.
Pracujesz całe życie, mordujesz się, cierpisz, walczysz z wieloma problemami tylko po to by na koniec umrzeć. Gdzie Tu sprawiedliwość?
Autorem zdjęcia z nagłówka jest LoniHolman's
No fakt, ale mówi się trudno i żyje dalej, jak ktoś umiera…
Mi niedawno zmarł Ktoś bliski, i żyję.
I w tym momencie bardzo się cieszę, że jestem Chrześcijanką i gdy czytam Twoje pytanie nie załamuję, się tylko mam nadzieję. Głęboko we mnie jest przekonanie, że to całe „mordowanie” nie pójdzie na marne, a trudności nie załamują mnie na zbyt długo, bo mam o wiele dalszą perspektywę :) Pozdrawiam i życzę mniej pesymistycznych myśli ;)
Tak, wszyscy pójdziemy do nieba i będziemy jedną, wielką, szczęśliwą rodziną! :)
Czyżby jakiś sarkazm?
Gdzie tam.
Sprawiedliwe mogą być prawa fizyki, tu dostajemy wszyscy po równo.
Celem życia, jest jego przeżycie, a nie meta z fanfarami. To ile trwa mało od nas zależy. Jedni dostają X lat, inni X minut. Roszczeniowa postawa (nacierpiałem się, to mi się należy) jest błędna i powoduje tylko gniew/smutek/żal. Wyobrażamy sobie, że będzie ładnie, fajnie, a gdy jest inaczej, następuje rozczarowanie. Otóż rzeczywistość jest jaka jest i jej nie zmienimy. Różnica między tym co rzeczywiste, a tym co sobie ustaliliśmy w głowach, pochodzi tylko od nas. Całe to życie trzeba brać i akceptować jakim jest, a nie jakim chcielibyśmy żeby było.
„Umrzesz!”
– wywróżyłam z fusów. ;)
Jakiś dekadentyzm czy co? pracowanie, mordowanie, cierpienie, walka… i jeszcze brak sprawiedliwości.
To może jednak nie pracować?
A tak naprawdę nie znam nikogo kto całe życie pracuje.