Dzisiaj jest sylwester, czyli jutro czeka nas ogólnoświatowy dzień walki z kacem. Dzisiejszy dzień jednak nie jest szczególny, te wszystkie postanowienia noworoczne to badziew, to celebrowanie na siłę jest do bani, powiem Ci dlaczego.
Jak dla mnie to kolejny dzień z kalendarza, można zostać w domu chociaż ja nie preferuje, daje się trochę porwać presji społeczeństwa, które tego dnia jest sprute jak rewolwerowiec na dzikim zachodzie po nieudanym pojedynku. Wiecie co będzie jak wybije północ? Tak będą świszczeć petardy (przy okazji jak dorwę gównarzerie, która mi rozjebała skrzynkę na listy petardami to jaja urwę), będą jakieś życzenia i znowu ktoś usłyszy "wzajemnie", pary będą się całować a ja? Ja dalej będę tym samym popierdolusem, dalej będę Kwiatkiem, z tymi samymi troskami, marzeniami i obowiązkami. Ty też się nie zmienisz, nikt Cię nie dotknie czarodziejską różdżką, to tak nie działa.
Sylwester to po prostu kolejna okazja do tego by się najebać, zabawić przy aprobacie społeczeństwa, żal trochę ale co poradzisz, taka prawda. Jednak skoro jest okazja to trzeba ją wykorzystać, ju noł?
PS Jak porobicie sobie fajne zdjęcia to możecie przesłać na maila, wyczaruje z nich dobry tekst. Cycki podpisane adresem bloga zawsze mile widziane. Do zobaczenia w 2014r.
Ja sama nie lubię traktować sylwestra jako okazji do nawalenia się. Zwykle wtedy staram się zrobić coś fajnego – ugotować coś, czego jeszcze nie gotowałam, zrobić sobie maraton filmowy lub po prostu potańczyć. Z upijania się chyba „wyrosłam”.
[…] honoru postawi sobie walnąć kielona ze wszystkimi obecnymi. Dla niektórych staropolskie „ze mną się nie napijesz?” ważniejsze od prania obrzyganych spodni. Tradycja przecież zobowiązuje. Z drugiej strony […]