Nie da się nie zauważyć panującej mody na seriale, jedni oglądają Grę o Tron, inni Vikingów a następni Hannibala. Też miałem krótkotrwałe romanse z niektórymi produkcjami ale generalnie nie oglądam. Czuje się jak odmieniec.

Swojego czasu śledziłem dość uważnie How I Meet Your Mother, miesiąc temu widziałem 2 odcinki Chicago Fire, którym nawet się zachwyciłem ale i tak na zachwytach się skończyło. Nie śledzę jakoś szczególnie tego typu produkcji, nawet House’a oglądałem urywkowo a Dextera widziałem jak uciekałem od reklam na innej stacji. Ze świeżych produkcji najdłużej przytrzymało mnie Californication, to zdecydowanie mój klimat.

Jednak na obecną chwilę nie oglądam nic, dzisiaj znajoma napisała na facebooku, że jakiś Joffrey nie żyje. Ja się zastanawiam kto to jest, piosenkarz, aktor, komik, kto do cholery? Okazało się, że to jakaś postać z Gry o Tron, o której nie mam zielonego pojęcia, tzn. jestem świadom istnienia tego serialu i to byłoby na tyle. Zaintrygowała mnie moja własna niewiedza i zrobiłem research na tablicach znajomych, okazało się, że na sporej części były informacje odnośnie jakiś seriali. W zasadzie każdy ogląda jakąś hiper uber mega zajebistą produkcję a ja czytam i nie bardzo wiem o czym mowa. Trochę jak taki kołek. Seriale stały się ostatnio bardzo mocną częścią życia wielu ludzi, nie ogarniam.

Nie wiem czy jestem odmieńcem i można mnie pokazywać już w zoo jako gatunek wymierający albo wymarły. Co jest w tych serialach takiego zajebistego o czym ja nie wiem? Może się nawrócę, co?

PS Jakby ktoś nie zauważył to Joffrey z Gry o Tron zostaje uśmiercony, a to wcale nie jest spoiler.

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Leave a Comment

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

13 komentarzy

  • Dla mnie dobre seriale to czasy mojego dzieciństwa- M.A.S.H, Hercules, Xena, Domek na prerii… To było to, co lubiłam :D A teraz… jestem tak samo w tyle co i Ty :D

  • Bo naprawdę istnieją dobre seriale. Owszem jest sporo beznadziejnych seriali, ale nikt mi nie powie, że seriale typu Six feet under, Rodzina Soprano, Breaking Bad to dno. Lepsze to niż moda na sukces.

  • Dobrze że nie jestem z tym sama. Nie oglądam seriali, nie żyję więc wyimaginowanym życiem serialowych postaci. Tak czuję się dziwnie gdy znajomi nawijają o „kimś” czy „czymś” z jakiegoś tasiemca który podobno jest hitem sezonu a Ja nawet nie wiem że istnieje. Dawno, dawno temu zaciekle oglądałam „Archiwum X” i wciągnęłam sie w „True blood” w tym ostatnim nie ze względu na fabułę :)

  • To ja oglądam filmy nałogowo, seriale też, bo wiadomo, dłuższe, a więc więcej ulubionej rozrywki :D
    Ale dla odmiany nie gram w gry komputerowe – co kto lubi:)

  • Teraz seriale są produkowane na tak samo dobrym poziomie jak filmy.
    Jeśli chodzi o Joffreya to przyznam ,że nigdy się tak nie śmiałam oglądając czyjąś śmierć D: Genialnie zrobiona scena.

  • Jedyne seriale które mnie porwały to „The Arrow” i „Terranova”. Ten pierwszy to po prostu cudo. Niestety ten drugi przynosił zbyt mały zysk i skończyło się na 1 sezonie bez żadnego sensownego zakończenia.

  • Nie lubię seriali… jedynie The walking dead oglądam bo lubię tematykę postapo, ale poza tym seriali nie trawię.

/* ]]> */