Słucham muzyki, bo nie umiem pisać na sucho, zawsze musi mi coś grać koło ucha, odkąd pamiętam. Nie ważne czy pastwie się nad klawiaturą pisząc wpis na bloga czy sprawozdanie na uczelnie, dźwięki muszą wydobywać się z głośników, moje centrum dowodzenia musi być wypełnione płynącymi w powietrzu nutami.

Muzyka to mój mały azyl, tutaj czuje się doskonale, odrywam się w niej od całego gówna i wpadam w następne, które nazywane jest rozmyślaniem nad wszystkim. Zapewne nie ja jeden tak mam, nie napisałem więc nic nowego, nic o czym byś nie wiedział. Zdarza się, że jak człowiek myśli to wymyśli coś całkiem twórczego, tym razem zacząłem myśleć o tym jak ten czas zapierdala, nie stanie bo nie kutas, nie zwolni bo jest samowystarczalny, zapierdala i kradnie nam życie.

Jak miałem naście lat to nie myślałem o tym co będzie jutro, byłem nieśmiertelny. Brało się poczciwego składaka, rozpędzało się i skakało w dół pełen żółtego piasku, bez strachu, bez przemyśleń, że mogę sobie zęby wypierdolić i rozkwasić ryj. Zimą szło się na najwyższe górki w lesie, wsiadało na sanki i leciało się zazwyczaj prosto w najgrubsze drzewo bo jak tu skręcić, gdy wylewała pobliska rzeka i z 30cm robiło się w niej 2.5m też się skakało do niej, niby za piłką by nie dostać mocnego wpierdolu w domu. To były dobre czasy, ogień w człowieku płonął, był nieświadomy tych wszystkich zagrożeń a nawet jeśli wiedział o nich to miał na nie zwyczajnie wyjebane. Człowiek zaczął dorastać, dostrzegać zagrożenia, omijać pewne rzeczy, mówiąc w skrócie to dojrzewanie szczuje nas strachem, który nas rucha jak chce, paraliżuje niekiedy tak mocno, że nie decydujemy się na pewne sprawy. Teraz gdy mam już  (dopiero?) 20+ lat zacząłem analizować swoje ruchy, myśleć jakie z tego będą korzyści, konsekwencje danego zdarzenia. Pomimo młodości szaleństwo nie jest już takie samo jak kiedyś, nie wracam już w bagażniku zalany w trupa do domu bo nie jestem w stanie trafić w drzwi od samochodu. Teraz wypada jakoś wyglądać, a nóż wyrwę jakąś lalę a jeśli nie to chcę jakoś dostać się do domu, bo wbudowany gps i teleport raz mnie zawiódł – nie pytajcie nawet.

Czas zaskoczył mnie i pewnie Ciebie też niczym Pan pomidor w metrze.

źródło: kwejk.pl

 Nie da się z nim wygrać, co gorsza będzie coraz gorzej, będzie rzucał coraz więcej obowiązków, coraz więcej strachu. Staniesz się coraz słabszy ale właśnie z czasem przestaniesz o tym myśleć, usprawiedliwiając się zdaniem „jestem na to za stary” albo „to już nie te lata”. Zaprzeczysz? Nie sądzę. Możesz usiłować wcisnąć mi, że przecież są ludzie zdobywający szczyty gór, dna mórz, robiący tysiące ekstremalnych rzeczy ale ja Ci powiem, że to pasja, inny z pełnym poświęceniem zajmuje się swoim domem, rodziną. Przecież w tych czasach to większy sukces niż zdobycie Mount Everest.

Ja jestem gorszy od Pana pomidora, bo uświadamiam Ci, zwracam uwagę na to, że czas kradnie życie, przypominam że Twój błąd może pociągnąć na dno nie tylko Ciebie ale bliskie Ci osoby. Dorosłość to miliardy wyrzeczeń, odpowiedzialności i tony pracy. Kurwa, dlaczego jako dzieci chcemy dorosnąć?

Może jest nadzieja, może jest jakiś przycisk dający chwilę ulgi, pozwalający wcisnąć przewijanie do tyłu. Wydaje mi się, że jest takie coś, to spojrzenie na świat przez oczy dziecka. Spójrz na to co robisz oczami siebie w wieku 10 czy 12 lat, będzie inaczej, zrób coś tak jakbyś zrobił kiedyś. Przestań się użalać nad sobą no chyba, że tak jak w młodzieńczych latach masz obok siebie kogoś kto Ci przypierdoli w czółko gdy zamulasz i rujnujesz towarzystwo. Nie zwróci Ci to młodości, nadal będą boleć Cię kości i w czerwonych szelkach będziesz wyglądał jak gejwaty hipster a nie słodziutkie dziecko ale zafunduje Ci chwilowy reset, który jest potrzebny do normalnego funkcjonowania, zachowasz pogodę ducha.

Mimo wszystko ten czas wciąż zapierdala, ucieka, zabiera chwilę, kradnie młodość. Jesteśmy tu a zaraz musimy pchać się w wyścigu szczurów ku górze. Ja pierdole.

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Leave a Comment

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

1 komentarz

  • ” Zimą szło się na najwyższe górki w lesie, wsiadało na sanki i leciało się ” noo lecialo … kto by pomyslalm ze takie to zycie pojebane i przynosi nowe bardzo malo oczekiwane rzeczy .. juz nie patrzee na czas zyjac i łapiac jak sie da dzien za dniem. bo ile zlapiesz tyle Twoje

/* ]]> */