Ostatnio mam ewidentnie parcie na pisanie tutaj. Mógłbym mieć też parcie na szkło, wystąpić u Wojewódzkiego i zgarnąć tony fejmu ale nie robię tego bo serwer nie wytrzyma obciążenia. Tak czy siak przyszedł czas na pewne oświadczenie.
Jestęę KRULEM Blongosfery, będę…
Tak moi drodzy, jestem samozwańczym krUlem tego towarzystwa. Mianowałem się dzisiaj rano podczas śniadania, co więcej stwierdziłem, że to tylko początek drogi ku dominacji, potem będę cesarzem. Jestem tutaj równie istotnym elementem układanki jak Brad Pitt dla kina, jak Tomy Lee Jones w Ściganych jak słowo kurwa zastępujące przecinek w języku polskim.
Zapewne jesteście ciekawi jak to się stało, że doszedłem do takich a nie innych wniosków. Rola Magika jest taka, że pojawia się i znika, względnie usiłuje latać. Ja wyskoczyłem znikąd i stwierdziłem, że nigdzie się stąd nie ruszam, co więcej od początku miałem imperialne zapędy. Nazbierałem was, jesteście moją armią, niezwyciężoną i przepotężną w uj. Razem tworzymy nową jakość w blongosferze, razem jesteśmy niczym Hunowie przyczyniający się do upadku Cesarstwa Rzymskiego. Co prawda zdarzyło mi się kilkakrotnie was opierdolić na łamach bloga, no ale co się dziwić, władzę trzeba dzierżyć pewnie. Tak czy siak ja i Wy, ja + Ty to sukces.
Co sam KRUL robi dla swojej armii?
Kocha swoich wyznawców, wszystkich, nawet tych którzy wczykujoo sobie marihuaen. Szanuje ich, nie serwuje im gównianych tekstów i jak coś mówi to tak robi – chyba, że miał sprawy ważniejsze niż dominacja w blongosferze to ma lekkie spóźnienia.
Sam krUl odpisuje na maile swoich czytelników, nie żadna sekretarka, nie żadna zaprogramowana maszyna, władca to osobiście robi. Bo skoro czytelnik pofatygował się napisać to trzeba dostrzec jego prośbę, wyjść mu naprzeciw.
Krul nie nakłada na swoich poddanych przymusowych podatków, nawet tych w formie piwa!
Czego KRUL oczekuje od swoich poddanych?
Krul oczekuje kultury i zrozumienia. Rozsądku oraz oddania – czytajcie inne blogi ale mnie kochajcie przede wszystkim. Wymagam również ładu i porządku u innych aspirujących baronów (czyt. blongerów z łbem na karku). Najważniejszy jest jednak dystans do samego siebie i świata dookoła, który pozornie jest szary jak sami wiecie co, ten warunek jest najistotniejszy jeśli chcesz wejść w zasób mej niezwyciężonej armii.
Ten komunikat to nie żart, nie jestem krUlem rapu jak Pikej, jam jest protektor na realu, władca nad władcami. Najłysiejszy z łysych, najgroźniejszy ze spokojnych i najspokojniejszy z najgroźniejszych. Jeśli jakiś blonger ma z tym problem niech wyskoczy ze mną na blongerskie solo. Ostrzegam, że mam niezwyciężoną ortalionową zbroję i wczykuje sobie dzieci z Bulerbyn w żyły.
To w zasadzie koniec mojego komunikatu, jeśli to czytasz to prawdopodobnie już jesteś w szeregach mojej armii, możesz dać lajka, puścić informację o narodzinach krUla dalej, polubić mnie na facebooku (jeśli tego nie zrobiłeś, zrób to, w przeciwnym razie spotka Cię gniew blongerskiego krUla). Poczuj się wyjątkowo, nie każdy ma takiego odjechanego władcę.
Coraz bardziej suche żarty, coraz większa pycha wylewa się spośród poszczególnych zdań. Kurcze no, chłopaku – w moich oczach toczysz się po równi pochyłej. Dawno nie widziałam – czytałam raczej – nikogo tak pyszałkowatego. Jasne, pewność siebie jest potrzebna, ale rany Julek – bez przesady! Gdybyś ociekał seksapilem niczym Bradley Cooper czy inny przywołany przez Ciebie Brad Pitt… Wybacz takie słowa, ale to aż razi. To Twoje rozpływanie się we własnym och-astwie, nad łysą kopułą (nie wiem czy jest nad czym), krzywym zgryzem i seplenieniem. Mówisz o szacunku czytelników do Ciebie – może sam byś takowego choć trochę zachował? Bez czytelników Twój blog by nie istniał, a traktujesz ich (nas) jak kogoś, kto powinien Tobie pokłony składać. Czytanie Twoich tekstów to oczywiście dobra wola, można na niektóre z nich przymknąć oko. Ale ja chyba właśnie przymykam obydwie patrzałki. Rozumiem, co jest pół żartem, pół serio… Często jednak i te żarty są mało zjadliwe. Staram się zrozumieć, że takie jest właśnie to Twoje internetowe fado… nie wiem czy zrozumieć mi się uda.
Być może komentarz ten nie ujrzy światła dziennego, ale mam nadzieję, że coś tam sobie weźmiesz do siebie z niego. Trochę pokory – dla Twojego dobra.
Pozdrawiam, hej!
nic nie zrozumiałaś, czas opuścić me szeregi, nie doznasz rozkoszy wczykiwania dzieci z Bulerbyn w żyłki. Także won.
Nie odnoszę się jedynie do dzisiejszego wpisu drogi Autorze – gwoli ścisłości.
widocznie nic nie rozumiałaś od początku, do drzwi nie odprowadzam wiesz gdzie są.
A ja się zgadzam. Co to ma w ogóle być? Uwielbiałam Twoje wpisy, ale od pewnego czasu mnie tylko irytują. Myślałam, że może mi się wydaje, dawałam Ci szansę na poprawę. Po przeczytaniu dzisiejszego wpisu, tracisz mnie jako czytelniczkę. Szkoda, bo kiedyś to był blog na prawdziwym poziomie. Pozdrawiam.
Bajo słońce :*
Odrobina dystansu i poczucia humoru – polecam, żyje się lepiej.
Dobre, ubawiłem się tym tekstem. Szacuneczek. ;)
krulu złoty za sto złoty, czy na pytania poddanych tesz odpowiadasz?
zawsze i wszędzie, czasem z opóźnieniem ale nigdy nie ignoruje woli ludu
zapomniałam o co chciałam zapytać… :(
numeru nie dam a na zupki chińskie mnie stać
a po co mi numer? :o
bo numer KRULA będzie najbardziej pożądanym zestawieniem cyfr na świecie
CHWAŁA KRULOWI! ;)
niechaj jemu i jego poddanym żyje się w dostatku i szczęściu!
Samozwańczy krul, co? Jesteś prawie jak Julian – ten od wyginam śmiało ciało ;)
kocham przede wszystkim!