Lubicie ten moment kiedy w kiosku nie ma biletów i trzeba je kupić u kierowcy tramwaju bądź autobusu? Ja go wprost nienawidzę i dziś kolejny raz sobie o tym przypomniałem. Pod mój wirtualny nóż padnie porównanie komunikacji miejskiej miasta średniej wielkości z jego zdecydowanie większym bratem – Tomaszów Mazowiecki i Łódź.

Nie chodzi mi czy w jednym z tych miast jeździ więcej śmierdzących meneli albo czy „kanary” nie szukają na siłę szczęścia pośród pasażerów, na myśli mam kierowców, którzy w jednym z tych miast mają całkowicie gdzieś pasażerów.

Zazwyczaj jeśli ruszam w podróż MPK/MZK staram się możliwie wcześnie kupić większą ilość biletów, tak na zaś ale czasem człowiek zabiegany zapomni albo nawet gdy próbuje je nabyć to okazuje się, że w okręgu najbliższych 5 ulic ich nigdzie nie dostaje. Wtedy jestem skazany na kierowcę i nie ukrywam, że pierwsze co przychodzi mi na myśl to „kurwa mać, ja pierdole”, dlaczego? Pochodzę ze średniego miasta jeśli nie małego – Tomaszów Mazowiecki – i jestem przyzwyczajony, że kierowcy na samą myśl o sprzedaży biletu takiemu gościowi jak ja robią się czerwoni a jak już przyjdę i odważę się zapytać o bilet to słyszę nie raz chrząkanie pod nosem. Dla przykładu dziś, sytuacja taka jak wcześniej wymieniona, no za żadne skarby w kioskach nie ma biletów, podjeżdża autobus, wsiadam, idę żwawym krokiem do kierowcy z przygotowaną gotówką (2x50gr i 5x20g – chęć pozbycia się drobniaków była naprawdę duża.) i następuje mniej więcej taka sytuacja:

Ja. Dzień dobry, po proszę jeden bilet ulgowy. Kierowca skrzywiony patrzy na mnie, bilety na wierzchu to nie powie mi, że nie ma. Podaje mi bilety a ja mu pieniądze. 
Kierowca.Panie! Co Pan mi dajesz? Ja mam to teraz liczyć? Ja to mam jeździć a nie liczyć.
Ja. Tutaj daje Panu akurat 2zł, nie trzeba przeliczać.
Kierowca.Ta, nie trzeba, oszukasz mnie Pan na 20gr pewnie albo co.
Ja .I sądzi Pan, że przyszedłem tutaj kupić bilet i nie mogłem się oprzeć chęci zrobienia przekrętu na 20gr?
Kierowca. Idź Pan stąd, skasuj bilet a ja muszę jechać.

Mniej więcej tak wygląda część transakcji przeprowadzanych w tomaszowskim MZK, nie mogę powiedzieć, że wszystkie ale każdy z mieszkańców miasta straconej szansy na pewno spotkał się kilka razy z taką bądź podobną sytuacją.

Jednak co z Łodzią?
Tutaj sytuacja jest całkowicie odwrotna, kierowca nigdy nie odmówił mi sprzedaży biletu jeśli je miał. Nie spotkałem się z opryskliwością a nie raz byłem świadkiem ludzkich odruchów np potrafili kogoś wpuścić na światłach czy też obniżali swoje magiczne hydrauliczne zawieszenie po to by jedna babcia mogła w miarę bezproblemowo wejść na pokład tego „parostatku”. Pominę fakt, że łódzkie MPK dba o wizerunek kierowców i są oni ubrani w jednolite uniformy gdzie tomaszowscy kierowcy jeżdżą tak jak się ubiorą i ja nie wiem czy wiezie mnie zawodowy kierowca czy przypadkiem ktoś nie gwizdnął autobusu bo miał kaprys – dobra może to przerośnięty przykład ale na takich najlepiej obrazować pewne sytuacje.

Tylko teraz nasuwa mi się jedno magiczne pytanie:
„Miasta oddalone od siebie zaledwie o 60 km i skąd taka różnica?”

Przecież wydaje się, że powinno być odwrotnie, Łódź jest ogromnym jak na polskie warunki miastem, ludzie są zabiegani, żyją szybkim tempem a Tomaszów? Nie za duży, nic zbytnio się tu nie dzieje. Korki? Prawie ich nie ma.

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Leave a Comment

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

6 komentarzy

  • Ja bym poruszył inny temat. Nie wiem jak sytuacja wyglądała w Tomaszowie, ale w Łodzi do 200X nie pamiętam czy 2008 czy 2009 nie można było w ogóle (poza tramwajem linii 11) kupić biletów u prowadzących pojazd. Przez pewien okres funkcjonowały bilety z tzw dopłatą (1,20 +0,30=1,50), ale sie z nich wycofano (doczepił sie UOKiK) i wprowadzono bilety jednorazowe zamiast czasowych u prowadzących. W tym samym czasie w innych miastach sprzedaż biletów u kierujących odbywała sie od tak 90′. Czemu MPK Łódź tak późno sie na to zdecydował ?? Nie wiem. Faktem jest że w moim rodzinnym mieście bez żadnego ale można było kupić bilet już od chyba 1992.

  • w Tomaszowie nie ma korków, gorzej się jezdzi samochodem niż po Łodzi. A co do MZK to tak jak w szkole uczeń jest dla nauczyciela, tak w autobusie pasażerowie dla kierowcy, najlepiej jakby kupowali bilety ale nie jezdzili.

/* ]]> */