W domu powinniśmy się czuć odprężeni i wyluzowani. Stres powinien dotykać nas głównie w pracy czy w miejscach publicznych. Niestety szybko przekonujemy się, że również w naszych czterech kątach dość szybko może trafić nas szlag.

Dzisiejszy tekst będzie właśnie o rzeczach, które doprowadzają nas do szału w domu. Wbrew pozorom trochę tego jest,  sprawcami naszych rozszarpanych nerwów nie będą tylko sąsiedzi. Składa się na to cała masa dziwnych czynników, które razem tworzą bombę.

Niech to szlag

1. Sąsiedzi
Nie da się ukryć, że największymi sprawcami Twojej wściekłości będą prawdopodobnie sąsiedzi, nie wszyscy, tylko Ci którzy maja wszystko i wszystkich w dupie. Nie łudź się, taki jeden zawsze się znajdzie, przed nimi nie da się uciec.

–  Niekończący się remont
Remonty to sprawa normalna, jak ktoś będzie naparzał od samego rana do 22, trudno. Tobie też się to przydarzy,  prędzej czy później trzeba jakąś dziurę wybić, drabiną polatać. Problem robi się gdy ów sąsiad napierdala – to dobre słowo – do północy lub dłużej. Ani spać, ani się skupić, nic tylko wygrzmocić gościowi w kły, bo oczywiście Twoje próby zwrócenia uwagi na to, że jest późno będą bezskuteczne, jemu się śpieszy bo urlop, bo rabarbar parzy w słoiku. Interwencje w spółdzielni nie przynoszą skutku a policja? Cóż, muszą łapać ludzi z piwem w ręku.

Poziom irytacji 8/10

– Wspólnotowe massmedia
Tych dzielimy na dwie grupy, pierwsza to znane wszystkim systemy monitoringu w oknach, które widzą wszystko i dopowiadają do tego obrazka swoją historię. Dzięki temu w drodze do sklepu możesz dowiedzieć się na swój temat wszystkiego, oczywiście co nie jest prawdą. Osiedlowy system radarowy zawsze czuwa, nigdy nie śpi.

Drugim typem massmediów na osiedlu to Ci, którzy słuchają radia i oglądają telewizję na full. Wcale nie musisz wykupywać abonamentu, jeśli lubisz religijne kanały, Klan, Plebanie czy inne syfiaste seriale to Pani z 8 piętra zadba o to abyś i Ty na parterze słyszał to co akurat leci w telewizji bądź radiu.

Poziom irytacji 4/10

2. Budowlańcy
pracownicy
Skupię się na grupie budowlańców, która ma zwyczaj ocieplać Twój blok. Kurwa, Ci są wstanie zajrzeć przez każde okno i nie daj marchewka abyś miał ładną matkę, siostrę, żonę lub dziewczynę. Gości w oknach będziesz miał non stop, wszyscy spoceni, bez koszulek z brzuchami na wierzchu, do tego komentarze, które nie zostały w żaden sposób skażone inteligencją. W sytuacjach ekstremalnych (uwaga historia autentyczna sprzed 2 lat) jak się komuś zachcę lać, to załatwi sprawą na rusztowaniu i przez okno w kuchni będziesz widział lecący mocz.

Poziom irytacji 6/10

3. Ciepła woda, prąd?
Po co Ci te wszystkie dobra, przecież zawsze można je z zaskoczenia wyłączyć. Jeśli nie zrobi tego dostawca to zawsze się znajdzie sąsiad, który jest elektrykiem na doczepkę, taki to jest w stanie pozbawić elektryczności całą klatkę.

Poziom irytacji 5/10

4. Reklamy
Ktoś pomyślał i zrobił osobny koszyk na reklamy, od teraz nie będziesz miał skrzynki pełnej gówna z jakiś miernych restauracji czy pożyczek. Nie, nie ma tak lekko, roznosiciele i tak to zignorują a Ty dalej będziesz musiał wyciągać ten syf razem ze swoją pocztą.

Poziom irytacji 5/10

5. Zwierzątka
KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA
Zwierzęta lubię ale to co właściciele niektórych czworonogów (głównie) potrafią odstawiać to masakra. Nasrane na chodniku, na trawniku, na klatce. No bo po co psa nauczyć gdzie się ma załatwiać i potem to po prostu wyrzucić?

Bezbłędne jest też zostawianie zwierząt na cały dzień samotnie, szczekanie w gratisie, dodajmy do tego remont u sąsiada i szukamy nowego lokalu.

Poziom irytacji 7/10 +1 bonus za smród

6. Drogowcy
Posłużę się historią autentyczną. W piątek przed moim oknem, o 6 rano drogowcy zaczęli robić dziury w równej drodze. Po co? Nie wiem, nie byli w stanie udzielić mi tej odpowiedzi, kazali to robią. Zrobili 4 dziury, w tym jedna pod moim oknem. Wypuszczając przy tym milion bluzgów, uruchamiając młoty pneumatyczne, generalnie pozbawili mnie snu. Pół biedy jakby tego samego dnia załatali to co rozpieprzyli, ale gdzie tam. Skończyli o 8, pojechali i na weekend zostawili mnie z takimi dziurskami. Bo nie można było tego załatwić od razu, trzeba było wrócić w poniedziałek i napieprzać maszynami od 6 rano, przy okazji dowiedziałem się, że żona któregoś z nich jest kurwą i puściła się z kumplem ze szkoły.

Poziom irytacji 9/10

7. Przeciąg
Teraz czas na coś co doprowadza mnie do białej gorączki, przy której ebola to pikuś. Nienawidzę gdy jest przeciąg i ktoś nie domknie jakiś drzwi. Co one wtedy robią? Pukają, trzepią jak szalone. Ten dźwięk mnie strasznie wnerwia, a jeśli wcześniej byłem podminowany to mam ochotę te drzwiczki zamknąć butem. Zresztą to samo tyczy się okien.

Poziom irytacji 10/10

8. Kret
Ten punkt zrozumieją posiadacze działek i mieszkańcy domów jednorodzinnych. Przez pół dnia molestowałeś kosiarkę, pielęgnowałeś te chore krzewy, jesteś dumny z siebie. Patrzysz na swoje dzieło, kładziesz się spać, wstajesz i co? Kopce pieprzonego kreta. Ten podziemny szczur, rozkopał Ci pół trawnika i poniszczył kilka krzaków. Niech go szlag.

Poziom irytacji 7/10

Oczywiście znalazłaby się cała masa innych rzeczy, które potrafią doprowadzić człowieka do szału. Jednak wtedy ta lista musiałaby mieć przynajmniej 100 pozycji, a po co się tak dołować na początek tygodnia? Jednak jeśli macie ochotę i czujecie taką potrzebę to dopiszcie swoje propozycje w komentarzach pod wpisem.

Przy okazji zajrzyjcie na facebooka, twittera oraz instagrama.

Kto pisze?

Adrian Kwiatkowski

Kiedyś Łodzianin, obecnie warszawski słoik a tak naprawdę Tomaszowianin. Towarzyski ale introwertyk, zły ale dobry. Po prostu chodząca sprzeczność.

Leave a Comment

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

23 komentarze

  • Ze swojej strony dodam tylko permanentny brak wody we wsiach pod grójcem, gdyż teoretycznie sady podlewane powinny być z własnych studni,a praktycznie każdy ma to w dupie i z ogródka od babci, która ma ryczałt zamiast licznika pobierana jest woda, w efekcie czego od maja do września swobodnie umyć można się między 2, a 4rano, w pozostałych godzinach woda leci z mniejszym ciśnieniem niż mocz emeryta.

  • Ja mam 3 w 1… w mieszkaniu nade mną mieszka babcia, która z racji wady słuchu na cały regulator słucha radia, w tle ujada jej jamnik, a ktoś obok wierci i stuka od miesiąca…

  • Sąsiedzi ze swoim wiecznym remontem (czasami się dziwię, że niektórzy jeszcze ściany w chacie mają, bo po takich wiertarkowych maratonach, to tam już ani kawałka ściany być nie powinno) powodują u mnie alergię i budzą dzikie instynkty – mam wtedy ochotę zaciupać takich ich własną wiertarką/młotkiem, czy co tam mają.

  • Jakieś 10 lat temu jak mieszkałem w bloku miałem sąsiada, który przez swe zamiłowanie do wiercenia dostał ksywkę „Remont”. No i tak sobie pan Remont szturchał wiertarką przez 2 lata, a to sobie z dwa razy w tygodniu o 6-7 rano powierci z godzinkę bądź dwie i spokój. Dosłownie i całkowicie prawdziwe, napierdalał tą wiertarką przynajmniej dwa razy w tygodniu w godzinach wczesno porannych przez bite 2 lata. Co on wiercił tyle czasu? Tego nie wiem, i raczej się nie dowiem.

    Jeżeli ktoś ma fundusze to polecam przeprowadzić się do domu na stałe albo chociaż wynająć. Jak się Wam jeszcze trafi „młode” osiedle, gdzie jest dzieci multum (jak u mnie) to idzie się dogadać, a co więcej! Da się nawet zakumplować. Najgorszym błędem jest wprowadzenie się gdzie średnia wieku wynosi +50. Ludzie zrzędliwi, plotkarze, ciągle narzekający na życie, gdyby potrafili, to zabiliby każdego młodego wzrokiem.

      • Domki ok, sąsiedzi czasem tylko od czapy ;) Kiedy ty raz w sezonie masz znajomych na ognisku ten ma ciśnienie na skoszenie trawy (zazwyczaj sama usycha), wyjdziesz na podwórko ten śmieci pali, kładziesz się na hamak, a on na całą wieś disco polo zapodaje… Mimo wszystko w bloku można przynajmniej po rurach powalić…

  • Ja dodam jeszcze tylko jedno, kiedy jesteś biednym studentem i wynajmujesz pokój, jak trafisz na masakrycznych współlokatorów to aż woli się spędzac czas w pracy… szorujesz całą chate kilka godzi ,wychodzisz gdzieś, a po powrocie syf i mogiła jakby ktoś wieki nie sprzątał , to chyba jakieś nadprzyrodzone moce są , nie mam pojecia jak oni to robią , + spleśniałe produkty smierdzące na całą kuchnie …. ah poszukiwania nowego domu trwają ;)

  • Oooo świetny temat! :D

    Moje historie:

    Sąsiedzi – mam w bloku nienormalną sąsiadkę. Znaczy bardzo mi jej szkoda, bo choroba psychiczna to nic fajnego, ale jeżeli co tydzień ktoś dobija Ci się do drzwi wmawiając Ci, że nie jest stąd, ktoś go okradł i potrzebuje 7 zł na bilet żeby wrócić do domu, po czym wchodzi do mieszkania pięć metrów obok otwierając je własnym kluczem.. ;) Teraz się już jej boję, bo czasem chodzi po klatce wykrzykując coś do telefonu :P No ale, sąsiadów się nie wybiera ;)

    Współlokatorzy – o których wspomniał już ktoś poniżej. I nie trzeba być studentem, ja np. kiedyś mieszkałam z przesympatyczną dziewczyną, która jednak miała jedną wadę. Otóż ja lubię spać :P Szczególnie, że siedzę po nocach przed komputerem, nie mam zwyczaju wstawać o 6 nad ranem. A ona na ten przykład bardzo lubiła od 7 rano robić pranie. I nie było by w tym nic aż tak strasznego, gdyby nie to, że nasza pralka stała w przedpokoju, bardzo niedaleko mnie a w momencie wirowania wydawała dźwięki jak przy starcie dorodnego Boeinga.

    Zwierzątka (i sąsiedzi okazuje się również!) – potrafią załatwiać swoje potrzeby także w windzie! Wtedy dopiero jest jazda :P

    Plac zabaw blisko balkonu – szczególnie w wakacje. W takich momentach zastanawiam się czy chce mieć dzieci :P

    Pozdrawiam! :)

  • Ja bym dodałam jeszcze kosiarki. Chiciaż to podchodzi do punktu 1. Sąsiedzi. Wszyscy koszą w inny dzień i o innej porze. Słyszę koszenie praktycznie codziennie. :p

  • Z tym monitoringiem to prawda. :D
    Mieszkam w domku 1 rodzinnym i naprzeciwko mieszka rodzinka z babką i ta babka cięgle w oknie. Wieczór rolety ma zasłonięte, wychodzę z posesji trzaskam furtką i to niczym magia działa na te rolety po zawsze sie ruszają i zagląda..

  • Odnośnie pkt.5 (zwierzęta):
    Mieszkam w centrum Wrocławia (niedługo Europejska Stolica KULTURY). Po moim psie sprzątam zawsze (ZAWSZE!), ale ostatnio chcąc posprzątać, postawiłem jedną nogę na trawniku.. i co? i gówno! Co to za sprawiedliwość, żeby wdepną w cudze gówno, sprzątając własne? (tzn.własnego psa, rzecz jasna)
    Poza tym, w moim bloku klatka zasrana, bo sąsiedzi puszczają psy samopas, wycieraczki sprzed drzwi rozrzucone, bo psy w szaleńczej zabawie wszystko atakują, a piwnica zaszczana bo tam kończą gonitwę i muszą zaznaczyć, który z nich był PIERWSZY!
    Temat mega! Pobudza wyobraźnię.

    • Mój znajomy kiedyś oduczył sąsiadkę niesprzątania po jej psie. Namierzył ją, potem zebrał to co zrobił jej pies i zostawił to pod jej drzwiami zapakowane w prezent, dodał liścik oraz piękne zdjęcie. Zadziałało.

  • co do ulotek. no nie zgadzam się, troche je roznosiłam i niektóre sklepu (neonet) wymagają wrzucenia ulotki do każdej skrzynki, potem to kontrolują, chodzą i sprawdzają czy te ulotki faktycznie tam były. Nie ma co się irytować, trzeba też trochę zrozumieć, za to im płacą :)

/* ]]> */